Regata pisze:Wracając na chwilę do palemek i kokard...
Palemka u mnie w domu nazywała się "kukuryku" i jeśli tylko włosy odrastały mi na tyle, że dało się ją spiąć, to dumnie nosiłam

Mam nawet takie pozowane zdjęcie z przedszkola - nie pozwoliłam wtedy rozczesać mojego kukuryku

A bo widzisz, ja nie miałam palemki zwanej kukuryku, ale wtedy mi się podobała. To teraz, z perspektywy lat wydaje mi się koszmarna.
Takoż było z sukienką komunijną. Ja chciałam (wówczas) wyglądać jak królewna Śnieżka, mieć długą suknię, welon, wianek - najbardziej jebutny i widoczny z 10 km, a najlepiej żeby wyglądał jak korona
I niektóre moje koleżanki wygladały właśnie tak, jak moje niespełnione marzenie
Chytrze bardzo poszłam nawet do sklepu z dewocjonaliami i tam kupiłam sobie najbardziej bogaty wianek, jaki był w sklepie, bo już wietrzyłam, że nie będzie dobrze. I faktycznie
Moja wyrodna matka kazała szyć krawcowej krótką

sukienkę z milanowskiego jedwabiu, skromną - jedyna ozdoba były falbanki dołem, żadne crempliny, kasileny czy gipiury modne wówczas, ku mojej rozpaczliwej rozpaczy. Później poszła ze mną do modystki i ta uplotła mi wianek z konwalii, którego w zasadzie nie było widać
I ja miałam być normalnym dzieckiem po takiej traumie??? Gdy wszystkie koleżanki patrzyły na mnie z pogardą? A one wyglądały cudnie i miały sukienki jak z filmu
Teraz oczywiście popieram mamę i nie wstydzę się pokazać zdjęć od komunii, ale wtedy to była rozpacz
