U łazienkowej zołzusi niestety bez zmian
W łazience taka jest milutka, przytulaśna i spokojna, że wypuściłam ją niedawno do reszty kotów.
Od razu się najeżyła -ale nic to próbujemy dalej, poszła do pokoju, a większość futer czmychnęło gdzieś w bezpieczne miejsca -ale też nic to, próbujemy, no i z balkonu wyszła sobie spokojnie Michaśka, a ta paskuda bez ostrzeżenia rzuciła się z zębiskami i pazurami
I to był koniec próby.
Teraz znowu Ola jest w łazience, a reszta powoli uspokaja się.
Dzisiaj wyraźnie zobaczyłam, że Pinguś, Rysia, Torg i chyba Kuba reagują największym strachem.
Chwilę wcześniej bawili się w najlepsze, a jak tylko pojawiła się Ola, koty zniknęły gdzieś na górnych półkach przyczajone i wystraszone.
Po jej zniknięciu natychmiast się uspokoili.
To na razie tyle eksperymentów.
Marunia całą noc była z nami,ale rano poszła do siebie i na razie nie chce wychodzić z pokoiku.
Jeść swojego Renala nie chciała, ale chętnie podeszła do chrupek,które jedzą wszyscy i coś tam sobie poskubała.
Dałam jej trochę białego serka i też z chęcią troszkę polizała.
Jacek paskud zlizał sobie kolejny strupek,który ładnie zarósł mu rankę, ale teraz ona jest już malutka,więc pięknie się goi i tak.
Antybiotyk bierze już tylko Sójka.
Ja od wczoraj jestem coraz bardziej zafafluniona, chyba i mnie choróbsko dopadło
