Kochani, kochani
Jak wiadomo, u mnie z głową ostatnio nie bardzo, a nawet bardzo nie.
Nie potrafię wyleźć z problemów
Nie piszę, bo nie potrafię, nie mogę, nie mam czasu, mam coś z głową (zakreślić dowolne lub wszystkie pola).
Kochana Nelciu. Wiem, że zaoferowałaś DT dla Bąblastego z całego serca a ja marzę o tym, żeby choć Bąblaka mieć z głowy To jest bardzo szlachetna i wspaniała propozycja, dziękuję jak najmocniej. Dla mnie byłby to jeden duży kłopot mniej gdyby Bąbel znalazł dom, ale... Nelka mieszka ponad 500 km od nas (wiem bo Rafał kiedyś był). Czyli to jedna z najdalszych odległości od Warszawy. Rzeczywiście jest to najkosmiczniej daleko jak można sobie wyobrazić. Wiem, wiem zauczestniczyłyśmy w pewien sposób w transporcie koci ze Szczecina do Katowic (do Nelki nawet wcisnęłam kotkę na nocleg)... ale była to innego typu sytuacja - domową koteczkę wygoniono do budy na podwórko... to była akcja ratunek...
a tu... i tak źle i tak nie dobrze... albo się zastrzelę... albo.... się zastrzelę wraz z wyrzutami sumienia.
Po pierwsze cena transportu (w dwie strony ponad 1000 km, koszmar - benzyna kosztuje teraz 5,30- 5,40 za litr, jeśli samochód pali np. 8 litrów na 100km, to jest ponad 40 złotych za każde przejechane 100 km.... Czy to ma sens???) Wiem, wiem, że kobitki zaoferowały pomoc finansową, ale to pieniążki w imieniu Basi, a wiecie same co Basia by teraz robiła gdyby mogła, znowu wykitrałaby największe biedy ze schronu żeby je ratować. Myślę o tych kocich staruszkach albo o innych chorzakach, niepięknych, niechodliwych, niełatwych w obsłudze...
Bąbik jest gotowy do adopcji i to czego mu brakuje to własny dom.
Po drugie i może ważniejsze - czas podróży i katorga dla kota. No, nie mogę, nie mogę być takim potworem.
Gdyby jeszcze jechał do DS... Cała wyprawa miałaby sens... a tak... Z radością oddałabym go we wspaniałe ręce Nelki & family... ale... nie mam serca...
Zarówno Bąbel jak i białasy potrzebują domu i są gotowe do adopcji... Już 6-ty tydzień w DT.
U Asi jerzykówki, same wiecie jak jest... Dziewczyny liczyły na to, że białaski wyadoptują się dość szybko. (na które wcześniej rozdzwaniały się telefony, Basi nawet była zła, że wszyscy dzwonią tylko w sprawie Lorda albo białasków, mimo iż nie wznawiano ogłoszeń...)
Wiem, że Asieńka ma 2 wyróżnienia na tablicy na białaski (2 x 20 złotych) i nic nawet jednego bele jakiego telefonu. Wakacje, sezon maluszkowy... wiem, słyszałam...
Ja już nie wspomnę o Bąblu. Sama sobie wrzuciłam ogłoszenia. I nic...
Bardzo proszę w imieniu Asi, moim i zwierzów...
Wymyślcie jakieś teksty dla kociastych, zarzucimy net ogłoszeniami (piszę to teraz jak trochę jestem spokojniejsza).
To jest najważniejsza rzecz.
Zarówno dla Asi jak i dla mnie kociaste są obciążeniem, mimo że są fajne już zdrowe.. gotowe do adopcji..... tylko moment jest zły.
Pomóżcie jeśli ktoś potrafi napisać choć ze 2 słowa.
Ja umiem wrzucać ogłoszenia, to jest sprawa mechaniczna i w zaistniałej sytuacji do przerobienia.
Przepraszam, że nie odbieram telefonów, milczę, siedzę w kąciku i czekam aż mi przejdzie... a jest wręcz przeciwnie.
W sobotę dowiedziałam się, że również moja mama musi iść do szpitala.... a u mamy jest ta kocia potworzyca, którą jej wcisnęłam, kotka, która biła Milę tak, że Mila gubiła po drodze siu i koo... Nie mam teraz możliwości jej odizolować... Będę dojeżdżać... z tej mojej wsi do Warszawy, no nie ma mowy.
Użalam się nad sobą jak wór... ale po prostu marzę o tym, żeby Bąbel znalazł cudowny domek...
Ponieważ zaraz wybiegam to złożę szybki raport.
Bąbel ma nową książeczkę, zostanie zaszczepiony.... Dla śledzących wątek, czy jesteście w stanie odnaleźć gdzie i kiedy w takim razie Bąbel został wykastrowany skoro nie ma śladu ani w Olsztynie, ani w Szczytnie (jeśli dobrze kojarzę Bąbel kastrowany był jakoś późną jesienią razem z Kleksikiem....?)
Jest miły, rozrabialski i namolny, śpi w łóżku ale obok człowieka a nie na człowieku, bez problemu zgadza się na wszystkie terapie lecznicze i pielęgnacyjne (czyszczenie uszu, wpychanie pastylki, obcinanie pazurków), mruczy, jest pogodny do wszystkich zwierzaków, nie słyszałam żeby kiedykolwiek warczał, aportuje myszki, bawi się orzeszkami, kulkami kłębkami wełny, drapie w drapak, kocha balkon (nie udało mu się sforsować siatki, jest dobrym próbnikiem).
Wszystkie koty zostały zakropione na kleszcze, ponieważ Żubie na balkonie (porośnięty pnączami) przyczepił się kleszcz do ogona.
Rafał również wystrzygł kołtuna (pod kołtunem znalazł się tłuściutki kleszcz) i zakropił naszego tarasowego bezdomniaka (trochę krwi przy tym upuszczono, dobrze, że Rafał choć czasem bywa w domu, bo ja bałabym się zaczynać tej kocioperacji).
Bąbel ma super czyste uszy. Pani doktor pochwaliła nas za skuteczną walkę ze świerzbem.
Sucha karma Calm bardzo smakuje także Mili. Mila miała wczoraj atak, na całe szczęście obyło się bez interwencji weta.
Żuba zyskała nowy przydomek, Dekabrysta, ponieważ uwielbia mięso a ostatnio zawartość mięsa w lodówce zmalała do zera Żuba waruje przy lodówce w ramach strajku lodowego i rewolucji kocich dekabrystów dla zmyłki organizowanej w czerwcu.
Również chce kraść Calmy choć ma zakazane, bo jak się bardziej uspokoi, to już naprawdę, chyb zacznie mi grać na akordeonie muzykę relaksacyjną.
Tak spokojnego kota od śmierci Maurycego (*) jeszcze nie miałam.
Żuby nic nie wzrusza. Daje się nawet głaskac dzieciom sąsiadów. Otwiera przy tym ostatecznie jedno oko...
Kochani, proszę o pomoc w poszukiwaniach DS-ów dla naszych podopiecznych.
I nie gniewajcie się, że nie uczestniczę...
nie odbieram telefonów, nie piszę...
Tradycyjnie chaotycznie zaczynając – chaotycznie kończę i wiem, że trzeba
Trwać
