Moher nie jest ciapą, wypraszam sobie w jego imieniu

. On łowi z zachowaniem energii. Czasem widziałam jak syberyjczyki wala łapą po parę razy, żeby złapać mysz. Moher goni oczywiście, ale bardziej obserwuje, celuje, a potem strzela łapą raz a dobrze. Martwy łup już może po prostu nie interesował.
Z jednej strony to śmieszne, z drugiej dobre, bo mi szkodniki wybijają, ale z trzeciej przestaje być zabawne

. Pokrowce to drobiazg, dzięki nim nie zgryzła mysz samych poduch. Naprawiłam jeden, bo się dało, choć wciągania gumki chińską agrafką chyba kotom nie wybaczę

. Drugi doszyję. Gorzej jak mi taka niedołowiona mysz pójdzie w jedzenie, pościel czy inne rzeczy.