Alienor - doczytaj, doczytaj, doczytaj...... mylisz psy, nie bardzo wiem skąd ten pies, o którym piszesz ... ale ......
i bez szantażu proszę....... bo to wyraźne wypadnięcie z roli...... a może nie ..... dosyć to teatralne ....
Macia pisze:Nie do końca się zgodzę. Są różne schroniska. Owszem jest sporo tych kiepskich i bardzo kiepskich, ale są też te dobre gdzie robi się wszystko by zwierzakom było dobrze. Przykładem jest nasze schronisko. Psów jest ok. 100. Praktycznie każdy siedzi sam w boksie (chyba że np. przyjechały razem). Są codziennie na wybiegach, mają też spacery mimo niezbyt licznego wolontariatu. Są sterylizowane/kastrowane, szczepienia oczywiście plus pełna profilaktyka. Leczenie też jest normą. Psy wycofane są socjalizowane na miarę możliwości. I to wszystko przez pracowników. Psy mają karmę bardzo dobrej jakości plus mają również gotowane jedzenie. Przy wydaniu oczywiście umowa adopcyjna plus wizyta poadopcyjna. Psy nie są wydawane na łańcuch, lub na stałe do kojca. Jeśli coś jest nie tak psy są na wizycie zabierane. Nie ma też tak, że ktoś przychodzi i bierze np. jamnika do mieszkania na dworze. Dodam, że jest to schronisko miejskie, wywalczone po kilku latach. Owszem zawsze mogłoby być lepiej (w końcu schronisko to nie dom), ale zwierzaki są naprawdę bezpieczne. I to nie jedyne takie schronisko które znam. Nie można przesadzać z opiniami w żadną stronę.
I nie rozumiem opinii, że żaden normalny człowiek tego nie wytrzyma. Mam nadzieję, że Cię źle zrozumiałam. Jestem wolontariuszką w schronisku od 5 lat i choć żal mi psów które muszą tam siedzieć to staram się im pomagać. Daję im chociaż chwilę spaceru, czułości. To lepsze niż stwierdzenie, że mają źle i koniec. Robi się wszystko, by znaleźć im domy: ogłoszenia, Dni Otwarte, pokazujemy zwierzaki w mediach. To działa i przynosi taki efekt, że liczba zwierząt nie wzrasta dramatycznie dzięki adopcjom, a wręcz przeciwnie momentami spada.
nie wiem skąd jesteś, jeśli pomagasz w schronisku gdzie nie ma przepełnienia a faktem jest to co mówisz, jesteście w stanie zaspokoić potrzeby gminy w wyłapywaniu bezpańskich psów i zmniejszaniu populacji, macie adopcje i ogólnie panujecie nad sytuacją to super, pięknie i gorąco i szczerze gratuluję .......
W moim rejonie tak nie jest, nie było i nawet się nie zastanawiam czy będzie ..... schron przepełniony do granic możliwości, wolontariusze dwoją się i troją, cudów dokonują aby pomóc w ogarnianiu sytuacji...... generalnie nie do ogarnięcia .... a zwierząt wciąż przybywa ..... to wygląda jak niekończąca rzeka .....jakieś 2-3 tygodnie temu znów rozmawiałam z prowadzącą schron akurat spotkałyśmy się w lecznicy .... po raz kolejny pytałam ...... nie da rady.... ostatnio miała psy przywiązane do bramy ..... to nie ma końca ......
To jest trudne do zniesienia ......
W okolicy nie ma takiego do którego można by psy zawieźć - Ciapkowo również przepełnione i daleko .... transport jednym samochodem nierealny .....
Masz możliwości?
Pomysł?
Psy są na polu 5 km od Łysych .... jeśli masz możliwości to przyjeżdżaj i zabieraj- chętnie pokarzę gdzie i zawołam, na pewno przybiegną, rozpoznają samochód i do niego biegną.
Nie wiem czy psy ktoś dokarmia czy nie, nie wiem co jedzą i czy jedzą, gdzie jedzą ...... jeśli byłyby czyjeś to z całą pewnością nie byłabym obrzucana obelgami typu: hodowle ku.... tu zakładasz...... obsrywają mi pole spie.. razem z nimi ..... przywiozła a teraz żal się jej zrobiło ..... i parę innych przyjemności...
Zapraszam na pole ..... kilka słów typowo rynsztokowych można sie douczyć .....
Z wypowiedzi jasno wynika, że chłopi z tamtego rejonu mają troche dosyć psów, które są w tamtym rejonie notorycznie wyrzucane .... ale o tym już pisałam.
Zapraszam każdego, kto ma dobry pomysł jak postąpić, jak tej sytuacji zaradzić ............ aby sam go zrealizował.
Zmęczona jestem tym wszystkim. Chętnie podzielę się ....... wręcz oddam.
Wiecie jaka jest różnica między pisaniem a działaniem ...... kiedyś Morelowa ładnie to ujęła..... ty je dotykasz, widzisz, patrzysz w oczy.... do ciebie sie przytulają, proszą (to było o kotach, ale co to za różnica)..... konkluzją tego było, że trudno jest patrzeć na cierpienie gdy się go dotyka......