No dobrze, zaniedbałam wątek jak mi to gdzieś słusznie wypomniano

.
Rzeczywiście w ogóle rzadko bywam na forum, ale to dobry objaw, bo czas na przesiadywanie przed kompem to ja mam zwykle wtedy kiedy nie mam pracy albo choruję i zalegam w łóżku. Trzeci powód to jakiś trudny problem z futrami kiedy potrzebuję rady albo przynajmniej wirtualnego wsparcia.
No cóż ... problem się pojawił. Ja sobie zdaję sprawy, że większość zaprawionych w bojach kociarzy ryknie śmiechem po przeczytaniu mojego problemu, ale dla mnie jest duży i trudno ...
Chodzi o Betty. Ogólnie jest łatwiejsza w obsłudze, bo mimo długiego gęstego futra nie robią jej się kołtuny w przeciwieństwie do Barniego. Szczotkować się uwielbia. Ma jeden problem często zdarza jej ubrudzić futerko w okolicach poogonia. Ale dzięki temu, że namiętnie zaleca się do mojego męża

problem w miarę łatwo usunąć. Bogdan ją głaszcze, ona wypina kuperek, ja wycinam co tam trzeba i jest ok.
Niestety od pewnego czasu problem jakby się nasilił. Nie wiem dlaczego, bo urobek w kuwecie nie zmienił konsystencji, żadnych biegunek a pantalonki wyglądają strasznie. Kocica rozsiewa intensywny zapach dookoła i co gorsza nie pozwala nic przy sobie zrobić.
Spodenki wymagają porządnego prania i tu zaczynają się schody.
W życiu nie kąpałam kota.
Na współpracę ze strony waćpanny liczyć nie mogę.
Ja w pełni sprawną mam tylko jedną rękę ...
Będzie wesoło ..
Póki co posłałam córkę do Kakadu po szampon, ale co dalej nie nawet sobie nie wyobrażam
