Huciane koty.Częśc II.Do zamknięcia.

Jestem załamana :cry:

Ktoś chyba w nocy usunął kocią budę, dzwoniła siostra, że buda zniknęła :cry:

To była brzydka, ale bardzo solidna rzecz, zrobił ją jeden pan, który też zajmuje się bezdomnymi kotami.Gdzie teraz będę zostawiać suchą karmę? Mam zrobiony domek, w zimie któryś z kotów by się tam zagrzał, wyspał porządnie.Nie mogę więcej pisać, przepraszam :oops:

Niech to wszystko szlag trafi :cry:

Wiem, że nie zrobił tego dyrektor huty, to ich teren.On poprzednio nie zgodził się na zniszczenie budy, tylko polecił ja przenieść.Teraz ktoś zrobił to, ale na czyje polecenie? :evil:

co za gnojki!
Mam nadzieję, że dowiesz się kto to zrobił, dlaczego i że ten ktoś przyniesie tą budę z powrotem, choćby na plecach!
No nie mogę uwierzyć :evil:

Podobno strażnicy, ale podobno.Jutro będę dzwonić.Tam stoją również stare rowery, gdyby je usunąć byłaby to kradzież.A buda? Przecież to nie własność huty, prawda?

Niektórzy ludzie są beznadziejni

Co komu przeszkadzała buda? :evil:

Dyrektorowi pobliskiego ambulatorium, od lat walczy z kotami, ma jakąś szczególną awersję do nich.To lekarz.

Ewa, napisz od razu, jak czegoś się dowiesz!

Czekamy na wieści czy coś udało się wyjaśnić.

Jutro powinno być coś wiadomo, ale ja wyjeżdżam, napiszę wieczorem.Boję się, że buda została zniszczona.Ona była zrobiona ze starej skrzyni posagowej, była ciężka i solidna.Conajmniej dwie osoby mogły ją ruszyć.

Ciekawe, czy to nie ten sam ktoś, kto próbował się włamać do domku...

Szkoda, że ktoś zniszczył budę. Łatwo zniszczyć :evil:

Zilvana pisze:Ciekawe, czy to nie ten sam ktoś, kto próbował się włamać do domku...

Może liczyli na jakiś złom w domku. Ale po co byłaby im buda?

Domek i buda to dwie różne sprawy.Do domku próbował się ktoś włamać, bo pewno liczył, że coś tam znajdzie ciekawego.To też mógł być czysty wandalizm.Pod okienkami ludzie też robią sobie toaletę, zastanawiam się nad położeniem tam drutu kolczastego, zardzewiałego, mam go mnóstwo :mrgreen:

Nie wiem tylko, czy koty tamtędy czasem nie wyskakują, więc o nie mi chodzi.
Dyrektor ambulatorium ma obsesję na punkcie kotów, kilkakrotnie kazał niszczyć poprzednie domki swoim pracownikom.Zakazał też im karmienia kotów, tak słyszałam.Tę budę też kazał zniszczyć, ale dyrektor huty się nie zgodził, tylko kazał ją przenieść.Tym samym, jak sądzę wyraził zgodę na jej postawienie w tym miejscu.Ponoć teraz zniszczył ją jeden z pracowników ochrony.Nie mam dowodów, jutro się wyjaśni, przynajmniej mam taką nadzieję.Zaraz wkleję zdjęcia, zobaczycie, jak to teraz wygląda.

Żeby nie było, że tylko czarnuszki przychodzą to zrobiłam zdjęcie płochliwego, brudnego krówka.Jadzia i Loluś byli, ale Loluś nie był bardzo głodny, Jadzia poszła jeść psią karmę, jak zwykle :mrgreen:

Burasia była w domku, ale od razu schowała się za tymi drutami i nawet trudno mi było ją zobaczyć.
A teraz zobaczcie, jak wygląda to miejsce po budzie.Obrzydliwie.Równie "pięknie" ten transformator, czy coś tam, ale to nie przeszkadza.Nie przeszkadzają też stare, pordzewiałe rowery, których tam mnóstwo.
Biedny pan dyrektor ambulatorium nie wie, że nie wygra z kotami, one tam zawsze będą, tak jest z kotami wolno żyjącymi.Jeżeli buda nie pojawi się( czego się boję) karmić będziemy bliżej ambulatorium i nic na to nie poradzi.Wszyscy powinni się cieszyć, bo koty są zadbane, część ciachnięta i stado się nie powiększa.On chyba też chorował, kiedy były zajęcia z toksykologii, bo takie bzdury pisze na temat kotów, że głowa boli.Kiedyś wywiesił w ambulatorium kartkę, na której było napisane, że zakazuje karmienia kotów pod groźbą oddania sprawy do sądu grodzkiego.Było nawet zdjęcie tej kartki, ale już go nie znajdę.

Huciane koty.Częśc II.Do zamknięcia.

Kto przegląda forum