Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie cze 09, 2013 1:13 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

wibryska pisze:Iza może poproś tych życzliwych Tobie i kotom sąsiadów,
żeby gdy ten mężczyzna będzie się zatrzymywał przy kociej stołówce
chociaż z okna zawołali na przykład:
po co pan się tam kręci, proszę tu nie przychodzić, czego pan tu szuka
dlaczego pies jest bez kagańca - cokolwiek byle nie lubił tam przychodzić


Chyba nie muszę prosić.Mogę przypomnieć przy okazji.Właściwie sami powiedzieli ,że będą go mieli na oku i się przyjrzą dokładniej co robi.Ludzie którzy mieszkają w tym budynku mają zwierzaki.W większości psy małej rasy ,ale są oburzeni tym co się stało.Z pewnością odczuje na sobie ich wzrok....
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie cze 09, 2013 1:19 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Czy ten pies nie powinien mieć podrapanej mordy?
Przecież Trusia [*] na pewno nie poddała sie bez walki.To była waleczna kotka.Jak się nieznajomy kot zbliżał do jej stołówki to od razu leciała go pogonić.
Kurcze tylko to może być problematyczne.Pies jest czarny.Krótszy, przylegający ułożony włos.Może nos?

Pytam o to, bo ja nie jestem w stanie tak blisko podejść żeby zobaczyć ,ale mogłabym kogoś o to poprosić a nawet zasugerować żeby Dzielnicowy przyjrzał się psu.Co myślicie?


Ja sobie przypomniałam że każdy kot a z całą pewnością taki bardziej dziki podczas ataku w zad zwija się w kłębek i atakuje pazurami.Nawet sprawdziłam to na kilku kotach w domu.Każdy reaguje tak samo.

Zapomniałam, kurcze zapomniałam, obejrzeć jej pazurków.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie cze 09, 2013 16:43 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

podrapana psia morda to chyba dobry trop
tylko czy coś będzie jeszcze widać
Obrazek Obrazek Obrazek

wibryska

Avatar użytkownika
 
Posty: 12336
Od: Nie gru 17, 2006 18:41
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie cze 09, 2013 22:54 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

wibryska pisze:podrapana psia morda to chyba dobry trop
tylko czy coś będzie jeszcze widać


Może nie być podrapana.Podpowiada mi na pw Taizu.Ja też dochodzę do tego wniosku.Kiedy to się stało ból był zbyt silny, mógł ją zaskoczyć i sparaliżować.Mogła nie zdążyć się bronić.Zwłaszcza jeśli coś wydarzyło się znienacka.


Miałam dzisiaj nie lada kłopot.Wyszło kilka faktów dosyć nowych.Musiałam wszystko zlustrować ,po to aby pozbyć się wątpliwości, bo było podejrzenie jeszcze na inna osobę.Ta osoba jest czysta i wiem to na pewno.Rozmawiałam.Zostajemy przy tym co napisałam i czekamy do jutra.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie cze 09, 2013 23:06 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Mam jutro dużo pracy od rana.Umówiłam się z sąsiadem z naprzeciwka.Przyjdzie i muszę wysprzątać komórkę.Mam tam trochę niepotrzebnych rzeczy ,a chce zrobić miejsce na drzewo.Trzeba powolutku je rąbać i szykować do jesieni póki przeschło po ostatniej ulewie.Tutaj liczę na pomoc znajomego.Chciałabym to zrobić w tym tygodniu.

Mam dużo pracy ze wszystkim.Bardzo dużo.Czasem nie wiem w co ręce włożyć.
Nie wstałam dzisiaj jak zwykle.Obudziłam się i zobaczyłam że koty śpią.Pomyślałam że Trusia [*] nie czeka.....i zasnęłam znowu.To przemęczenie.I bezradność.Tak to na mnie działa.Wstałam dużo póżniej niż zwykle.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon cze 10, 2013 9:22 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

iza71koty pisze:Ten wieczór był dla mnie straszny.Kamienie było koszmarne.Byłam cała w nerwach i tylko prosiłam Boga, aby to zatrzymał na chwilę.
Zaczynało padać ale jeszcze nie lało intensywnie.Za to co chwilę błyskało i grzmiało.Waliły pioruny.Bardzo mocno wiało.Potwornie boję sie burzy.Sama nie wiem czemu.Mała wtedy ze mną nie poszła, bo jak wróciliśmy z Lotniska ,chyba czuła co się świeci.Byłam na nią zła wtedy, bo byłoby mi rażniej.Właśnie wtedy potrzebowałam towarzystwa.
Nie boję sie ulewy, śnieżycy czy dużego mrozu.Boje sie burzy.Szczególnie takiej z efektami.
Powiedziałam Trusi[*]żeby szybciutko zjadła bo jest sajgon i niech się schowa ,bo zaraz lunie.I poleciałam dalej z duszą na ramieniu ,żeby jak najszybciej nakarmić koty.Byłam tak przerażona ze nawet sobie powiedziałam ,ze jak sie to nie uspokoi, to za diabła nie pójdę do kotów nad rzeczkę.

Wracałam prawie biegiem.Byłam już mocno mokra.Nie zwróciłam uwagi czy Trusia jest pod krzaczkiem czy jej nie ma.Poleciałam nad rzeczkę.Kolejne nerwy ,bo tak poszła błyskawica po jeziorze ,ze zrobiło sie jasno.Ta burza była od strony miasta i jeziora.Gdyby była od strony moich działek, byłaby łagodniejsza.Burza zwykle stamtąd nadchodzi.
Wróciłam i postanowiłam ze jakoś musze przebrnąć przez miasto.Schowam sie gdzieś co chwile i juz.Tam przynajmniej są budynki.Pierwszy teren w tym Trusi[*] to teren otwarty.Wtedy spanikowałam najbardziej.Poszłam do miasta.Padało mniej ale grzmiało jeszcze mocno.Juz kiedy wychodziłam nie widziałam Trusi [*] po przeciwnej stronie.Kiedy wracałam też jej nie było.Pomyślałam ze sie schowała.....na ulicy w tym czasie prawie nikogo nie było.

Czuję się okropnie że nie poszłam sprawdzić......uważałam że to wina pogody.Kotka jadła w tym dniu 3 razy posiłek.Pomyślałam ze najedzona poszła spać.
To nie było zasada że ona zawsze ale to zawsze czekała aż wróce z miasta.Czasem wcale jej nie było wtedy a była kiedy wracałam z działki.A nawet i było tak ze spotykałysmy sie dopiero następnego dnia.Ale ja wtedy nie pojechałam na działke, bo się bałam.Bardzo sie bałam burzy.Przepraszam.
Nie poszłam wtedy zobaczyć ani wyrzucić śmieci, bo wszystko zrobiłam w ciagu dnia.Byłam przemęczona, mokra.Chciałam sie przebrać i napić ciepłej herbaty.Posiedzieć chwilę.Modliłam sie aby ten dzień sie juz skończył......


W piątek odebrałam rybę.Wiedziałam ze trzeba szybko ugotować, zrobic zakupy i dzień zaplanować tak żeby do kotków na działkach pojechać wcześniej bo poprzedniego dnia nie mogłam ich nakarmić.Poszłam z jedzonkiem do Trusi [*] pogoda była bardzo słoneczna bo dopiero potem po południu rozpętała sie ulewa jak z cebra.
Trusi [*] jednak nie było na stanowisku.Ponieważ kilka dni wstecz widziałam ja jak chodzi po krzakach kawałek dalej, nieczęsto tam chodziła, pomyślałam że zostawię jedzonko, zmienię wodę i potem zajrzę.Zanim jednak odeszłam przejrzałam budki.Zwykle tak robię jak kota nie ma.Zobaczyłam ze wierzchni polar Trusi[*] jest przybrudzony i zabrałam go do wyrzucenia.Pozbierałam śmieci w miejscu karmienia Trusi[*] w tym pudełka po pasztecikach umorusane przez dziki , zajrzałam do jej gniazda pod krzaczkiem i poszłam.

Kiedy wróciłam z miasta z zakupami rozpętała sie burza.Musiałam działac w domu, pozamykać okna i uszczelnić parapet bo zauważyłam ze jest mokro.Kiedy sie uspokoiło około 19.15 wtedy akurat odeszła Honoratka[*]poszłam tam znowu.Jedzenie.było całkowicie wyjedzone.Ale w taki inny sposób trochę niz jedzą koty.Koty zwykle cos zostawiają.A to było tak zmiecione jak przez dzika albo psa.Talerz nie był mocno ubrudzony jak po typowej wizycie dzików ale slady mógł zmyć deszcz.

Poszłam po raz trzeci w porze właściwego karmienia.Trusi[*]nadal nie było pomimo moich kolejnych nawoływań.Zobaczyłam ze jedzenie które zostawiłam poprzednim razem jest nie ruszone.Dołożyłam pół saszetki tego co kotka lubiała najbardziej i poszłam dalej karmić koty.Kiedy wracałam z trasy Trusia[*] siedziała nad talerzem i jadła.Podeszłam do niej szcześliwa ze w końcu jest.Pogłaskałam ja po głowie i zapytałam czemu taka mokra.Czemu sie nie chowała w czasie burzy do budki.Przeszłam ulicę i poszłam po jedzenie dla kotkow znad rzeczki.Kiedy wychodziłam z domu widziałam Trusię[*]myjąca się w rozkraczonej pozycji na betonie.Pomyślałam że sie osusza.Nie było mnie moze z 10 minut.Kiedy wróciłam Trusia [*] leżała na jezdni.



Pozwolicie zatem ze napisze o swoich wnioskach.To co sie stało mogło sie wydarzyc zarówno w czwartek póznym wieczorem jak i w piątek rano podczas wyprowadzania psa.Pies napewno musiał zostac wyprowadzony.
Ja w tych godzinach rzadko krece sie koło domu wyjątek stanowia dni kiedy odbieram rybe.I własnie w taki dzień czyli poniedziałek facet z psem został przeze mnie namierzony w krzakach Trusi [*] około godziny 10.00 kiedy wracałam.Niewykluczone ze całe zajscie było właśnie we wczesnych godzinach w piatek zanim facet wyjechał do roboty.Zona wtedy z psem wyjsć nie mogła bo pracuje od rana.On natomiast ma nienormowany czas pracy.Dlatego kotka nie pojawiła sie juz na pierwszym posiłku.Zastanawia mnie to co powiedział mi wtedy kiedy z nim rozmawiałam.Kiedy zapytałam czy moze cos widział, moze cos sie wydarzyło.Oprócz tego ze zaprzeczył że odwiedza te krzaki powiedział że widział ta kotkę pod samochodem.Jakim cudem?Ja jej nie widziałam a przechodziłam wielokrotnie chociażby żeby wyrzucic śmieci.Z całą pewnoscia nie była pod samochodem/ami na placu przy miejscu gdzie ja karmie.Zauważyłabym ja z daleka i wyszła by do mnie za pierwszym drugim albo trzecim razem.Widział ja w piątek.W piątek pod samochodem.Psa wyprowadza 3 razy dziennie w tym raz jego żona.Kiedy zapytałam kiedy ja widział pod samochodem czy było to w porze mojego wieczornego karmienia, nie potrafił mi odpowiedzieć, a wrecz jakby sie zamotał.Znajoma z naprzeciwka mówiła mi wczoraj ze często widziała jak kotka sobie siedzi , kiedy rano odprowadzała dziecko do szkoły.Ja widzieć tego nie mogłam ,bo albo w tym czasie robiłam cos w domu albo jechałam po rybe.Rzadko była kiedy jechałam po rybe.Ale jeśli dzień był pogodny a wtedy był i wstała dosć wczesnie, to mogła posiedzieć tam a potem isć połazic po krzakach.Koty tak często robią.Po to aby potem stawic sie znowu na posiłku.
Pytałam wszystkich o czwartek wieczór.A to mogło sie stać w piatek.Wetka powiedziała ze rany są sprzed kilkunastu godzin.Kotka trafiła na stół w sobote o godzinie 13.00 bo długo czekałysmy.Czyli teoretycznie czas sie zgadza.W piątek duzo ludzi wyjechało do pracy.Tak wiec równie dobrze nikt nie musiał nic zauważyc.

Myśle że widział kotkę pod samochodem, wtedy kiedy wyrwała/wyrwał ja psu.Moze zdołała się tam przedostać.Tyle że samochód/y który byc może miał na myśli stoi w podwórku budynku. Jednego i drugiego.Mogł byc to nawet jego samochód a to by dowodziło ze kotka została zaatakowana w innym miejscu.Czyli kiedy spacerowała po krzakach.Mógł być to jego drugi samochód,Stoi on w częściowo uchylonym garażu.Pamiętam że dżwi obustronnie w tym dniu były dosyć mocno rozwarte, bo obok karmię inną kotkę i zaglądałam tam wtedy za Trusią[*].Potem poszłam karmić i kiedy wracałam Trusia [*] siedziała już nad talerzem.

To miejsce jej schronienia wydaje mi się najbardziej prawdopodobne, po tym co ją spotkało.Zadaszenie jest średnie , sam garaż drewniano metalowy.Nieszczelny .Podczas ulewy na pewno ranna kotka ,by tam zmokła.Jeśli kotka rzeczywiście tam była przez ten cały czas zdarzeniu i bała się wyjść a ja jej szukałam w zupełnie innym miejscu, kiedy przychodziłam z posiłkami, to tłumaczyłoby, dlaczego wyszła dopiero o zmroku, tuż po tym jak byłam w tym miejscu i słyszała mój głos.

W tym dniu czyli w piątek nie zauważyłam czy taksówka wyjechała do pracy i o której.Nie zrobiłam tego bo nie wiedziałam jeszcze co sie stało.
Ostatnio edytowano Pon cze 10, 2013 10:42 przez iza71koty, łącznie edytowano 2 razy
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon cze 10, 2013 9:33 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Jeśli została zaatakowana tam gdzie przypuszczam ,to być może pies znalazł wtedy kiedy facet się z tak nim szarpał, kawałek który został Trusi wyrwany.Był wściekły że nie może tego psu z mordy wykopać.

Może to ja żle zrobiłam że szukałam, czegokolwiek w miejscu karmienia zamiast pójść tam.Tam poszłam dokładnie popatrzeć dopiero na drugi i trzeci dzień.W tym dniu poszłam chwilkę po jego odejściu ale nic nie zauważyłam.Jest tam bardzo wysoka trawa.


Nie będę Was już męczyć Kochani.Napisałam wszystko.Z całą reszta muszę sobie niestety sama poradzić.
Ostatnio edytowano Pon cze 10, 2013 10:02 przez iza71koty, łącznie edytowano 1 raz
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon cze 10, 2013 9:38 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Dzwoniłam rano jak kazał P.Dzielnicowy żeby się przypomnieć.Przypomniałam o Ustawie.Wie o wszystkim.Zaznajomił się z tematem.Oddzwonił do mnie kiedy odbierałam rybę, aby potwierdzić adres i pytał o numer mieszkania.Podejrzewam że był juz na miejscu, bo kiedy dzwoniłam powiedział że zaraz tam podjedzie.O tym co usłyszał oczywiście nie ma prawa mi powiedzieć.Zapytałam co robić jeśli sytuacje będą się powtarzać nagminnie.Złożyć doniesienie na Policji.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon cze 10, 2013 9:58 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Wiora , Nelka83 dziękuje za pomoc.Niestety obydwa telefony są nieaktualne prawdopodobnie.Na jeden się nagrałam ,ale nikt nie oddzwonił. Drugi mi mówi ze nie ma takiego numeru.Szkoda, bo to by mogło bardzo pomóc w tej sprawie.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro cze 12, 2013 8:38 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Izuniu napisz proszę jaka jest sytuacja z karmą ?
Obrazek Obrazek Obrazek

wibryska

Avatar użytkownika
 
Posty: 12336
Od: Nie gru 17, 2006 18:41
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 12, 2013 10:25 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

wibryska pisze:Izuniu napisz proszę jaka jest sytuacja z karmą ?


Nie mamy suchej karmy od kilku dni.Wcześniej czyli na początku miesiąca zamówiłam z wpłat Opiekunów i Darczyńców 1 worek Josery catelux.Wczoraj zamówiłam drugi.Dzisiaj powinien dotrzeć.Starczy na kolejne 2 dni.
W międzyczasie kupuję w Rossmanie to co akurat jest w promocji.

Podejdę dzisiaj najdalej jutro do banku po wyciąg, żeby zrobić rozliczenie wpłat.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31688
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt cze 14, 2013 15:53 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Iza napisz proszę czy wszystko w porządku, odzywaj się co jakiś czas bo się martwimy
Obrazek Obrazek Obrazek

wibryska

Avatar użytkownika
 
Posty: 12336
Od: Nie gru 17, 2006 18:41
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie cze 16, 2013 11:09 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

Witam na wątku . Jestem bardzo poruszona całą historią z kotami Izy oraz tragiczną śmiercią Trusi .Chciałabym wysłać karmę dla Izy ale nie odpisała na PW którą wysłałam wczoraj .
]ObrazekObrazekObrazek

wanilia03

 
Posty: 665
Od: Pt lut 03, 2012 21:00

Post » Nie cze 16, 2013 15:18 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

witaj wanilia03 :1luvu: dziękujemy w imieniu Izy i kotów

dostałam wiadomość od Ani skarbonki
że Iza musi przez jakiś czas odpocząć od forum
ostatnie przeżycia są tak wstrząsające że musi skoncentrować się na opiece nad kotami

może jeszcze nie zajrzała na pocztę
ale na pewno odpisze
Obrazek Obrazek Obrazek

wibryska

Avatar użytkownika
 
Posty: 12336
Od: Nie gru 17, 2006 18:41
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie cze 16, 2013 15:30 Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -

wibryska pisze:witaj wanilia03 :1luvu: dziękujemy w imieniu Izy i kotów

dostałam wiadomość od Ani skarbonki
że Iza musi przez jakiś czas odpocząć od forum
ostatnie przeżycia są tak wstrząsające że musi skoncentrować się na opiece nad kotami

może jeszcze nie zajrzała na pocztę
ale na pewno odpisze


dokładnie i nie chodzi tu o odpoczynek w takim jego dokładnym sensie bo w Izy sytuacji taki zwyczajnie nie istnieje..
ale ostatnie wydarzenia tak się nawarstwiły, że to było za wiele jak na jej barki, jest totalnie rozwalona.. a do tego musi znaleźć siłę na codzienne dokarmiane stada i oczywiście środki na ten cel..
Obrazek Obrazek

Rudolf [*] 12.04.2015
żegnaj kochany..

Puśka [*] 09.10.2015
żegnaj koteńko..

skarbonka

Avatar użytkownika
 
Posty: 5967
Od: Sob wrz 04, 2010 12:18
Lokalizacja: Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Marmotka, puszatek i 190 gości