Po odejściu Whiskusia chciałam dokocić chałupę. Już nawet zaliczki popłaciłam. Tak bardzo się cieszyłam Miał być rudy i czarny pręgowany. Ale...moj TZ postanowił się wyprowadzić i wszystko wzięło w łeb. Ale mam nadzieję że szybko sie u mnie wyprostuje i jeszcze w tym roku kociaki u mnie będą. Ciężko mi tu w Anglii znaleźć MCO do adopcji. Prawie wcale nie ma takiej możliwości. Jedynie to napisanie e-maili do hodowców o ewentualnych kastratów pohodowlanych.
Dlatego zazdroszcze ci (ale tak pozytywnie) takiej kociarni, to jest coś pięknego żyć z tyloma mądrymi futrzakami.


