Yagutka pisze:miszelina pisze:Yagutka pisze:Czy w Krakowie są jakieś lecznice czynne 24h? Jakieś pogotowie weterynaryjne?
Arka na Chlopskiej,
Krakvet na Sanockiej
Fakt, Krakvet, zapomniałam.
A ta Arka to też działa 24h jako dyżur, że trzeba przyjechać?
Dyżur w Arce odradzam po moich ostatnich przejsciach.
Niedawno zmuszona byłam skorzystać - szkoda słów, amatorka jakich mało, a za to bardzo kosztowna.
W piatkowy wieczór Kuba zaczął słaniać się na łapkach, wymiotować, pokładać się. Zmierzyłam poziom cukru - 277, zdecydowanie za dużo. Kot wymiotuje znowu, szarpie go, męczy sie. Nie ma na co czekac, jedziemy na dyżur.
Pojechaliśmy na Sanocką, ale akurat wet dyżurujący zaczął operację i poinformowano nas, ze to może nawet 2 godziny potrwac, balismy się o kota, więc pojechalismy na Chłopską. Przyjął nas pan, jak się potem okazało technik wet, wysłuchał, owszem, wywiadu, zmierzył kotu poziom cukru oraz temperaturę, nastepnie zniknął na dłuższą chwilę. Po powrocie zalecił podanie 3 jednostek insuliny (dla wyjasnienia dodam, iż w jesieni Kuba miał epizod z podwyższonym cukrem i podejrzenie cukrzycy, dostawał wówczas max. 2 jednostki, kupiłam wówczas glukometr, umiem zmierzyć poziom cukru, mniej więcej posiadłam jakąś wiedzę w temacie). Usłyszałam też zalecenie, że ma zostać w szpitaliku. Odmówiłam, gdyż dla domowego, wrażliwego kota, jakim jest Kuba, taki stres z pewnościa nie pomoże, a raczej zaszkodzi. Wyjasniam panu, że umiem obchodzić się z chorym kotem, prosze, zeby podał mu mniejsza ilość insuliny (taką, jak dostawał wczesniej u wetki prowadzącej) oraz ewentualnie ze 2 jednostki w strzykawce do domu, bo umiem podac. Nie, on nie może, nie mają zwyczaju dawac leków pacjentom (sic!). Stwierdza, że zabieram kota na własną odpowiedzialność

Daje mu dwie jednostki insuliny i 100ml NaCl, zero wyjaśnienia, skąd gorączka, skąd wymioty, zero zbadania (czyt. zwykłego obmacania) jamy brzusznej. Nie mam pewności, czy obsłuchał stetoskopem, ale ponieważ nie pamietam, to już pomine te kwestię.
Ponawia oczywiście propozycję szpitalika, na co ja mówię zdecydowane NIE!.
Za dwie jednostki Caninsuliny i 100ml soli fizjologicznej płacę jedyne 170 zł, opuszczamy z Kubą ten przybytek i całą noc oczekuję z duszą na ramieniu otwarcia "mojej" przychodni.
W mojej ocenie (a także - jak się później dowiedziałam - także innej osoby, która miała
nieprzyjemność leczenia kota w Arce) - priorytetem jest KASA. Stad zostawianie na dyżurze technika zamiast weta, stąd propozycje zostawiania w szpitaliku, nawet jeśli opiekun jest raczej "kumaty" i deklaruje zarówno jakąś wiedze, jak i gotowość opieki nad kotem, stąd też ceny zupełnie nieadekwatne do wykonanej usługi.
Być może w normalnych godzinach pracy przyjmują tam sensowni weci, natomiast dyżur nocny to totalne nieporozumienie.