ja mam Małża co ma łysienie przewlekłe,chroniczną głuchotę z tendencjami do zaostrzeń zwłaszcza w sytuacjach kiedy się czegos od Niego chce,oraz napadową ślepotę.
Jak słyszę hasło:'Czy wiesz gdzie jest moje....."_ jestem od razu wściekła bo mój Małż chciałby,żeby wszystkie przedmioty, których potrzebuje same się domyśliły i przychodziły mu do rąk.
Z szafy powinna wyskakiwać samoprasująca sie koszulka ,bo inaczej pod otwarciu szafy następuje długa chwila wpatrywania się w zawartość i pada znienawidzone :"czy wiesz gdzie...?
Wiadomo tylko zawsze gdzie jest samochód,w którym panuje taki porządek,ze kolega wsiadając do niego powiedział "co to kurde jest? szpital?",i oczywiście skrzypce,których nikomu nie wolno nawet w futerale tknąć.
Dom to niestety miejsce do bałaganienia, brudzenia,włażenia w butach kiedy się chodziło po błocie albo kosiło trawnik, rozwalania wszystkiego gdzie popadnie i żądania porządku pod hasłem:"czy wiesz gdzie?....."
Argh!!!

i tak już 29 lat.boszszsz.....
No i podstawa-w domu dwojga muzyków jest zakaz produkowania jakichkolwiek dżwięków zwanych niesłusznie muzyką. Dotyczy to wszelkich publikatorów.
I zakaz kontaktowania się z panią domu w dni kiedy uczy ,gdyż zadawanie jakichkolwiek pytań po 8 godz.ciągu pedagogicznym skutkuje uzyskaniem odpowiedzi na poziomie orangutana chorego na demencję.
U mnie cała rodzina to muzycy i do nich
nie warto zgłaszać się z problemami muzycznymi. Pada zawsze jedna odpowiedż :"po prostu za mało ćwiczysz".Innym to się tłumaczy,robi dodatkowe zajęcia itd-swojego się pędzi do roboty metodami hitlerowsko - stalinowskimi.I rozlicza z efektów nie mając nigdy dosyć windowania poziomu.
Norma!
