No i od rana dziś znów polowanie..Dzisiaj je znalazłam, koczują w krzaczorach, dwa małe brzdące i mama.
Jeden mały jest taki większy, widać, że najsilniejszy z miotu i oczka ma w miarę ok, chociaż chyba koci katar tam jest.
Drugi to właśnie ten ślepotek, chociaż dzisiaj miał jedno oczko trochę otwarte ale generalnie oczka ma do szybkiego leczenia

No i niestety na razie porażka. Z koleżanką z pracy polowałyśmy długo i się nie udało. Ten co widzi, to w ogóle nie mam mowy, ucieka z prędkością światła i w dodatku agresywny jest.
No a ten mniejszy też nie lepszy..zwiewał nam cały czas w kolejne krzaki, tuje...gdzie zupełnie traciłyśmy go z oczu, bo w dodatku koloru ziemi jest : /
Może macie jakieś rady jak go złapać? Do jedzenia nie podchodzą przy nas, a jak podejdą i słyszą że się zbliżamy to zaraz w krzaki...
Powiem szczerze, że nie sądziłam, że złapanie takiego malucha może być takie trudne :/
A jak się wgramolę pod krzaki, a jest ciężko bo wyjątkowo gęste i sporo ich jest, to zaraz tracimy go z oczu i ucieka...