Jestem znowu w domku kochane cioteczki

Wszyscy się cieszą. I ja, i duzi, a Kropka mówi, że pachnę czymś dziwnym i omija mnie dość szerokim łukiem. Jestem głodny i pełniłem wartę przy misce, ale Duża mówi, że nie wolno mi dzisiaj jeszcze jeść. Jestem bardzo zmęczony i obolały, dlatego położyłem się na kolanach Dużej i przysypiam...

Kochani mamy wieści złe i dobre.
Dobre są takie, że oprócz tego popsutego fragmentu krtani nie znaleźli nic innego. Dobra jest też wiadomość, że mimo, iż Waś w klinice wyglądał marnie (mniej-więcej jak zombiak), ślina i krew leciały mu z pyszczka, to po przyjeździe do domu wyszedł z transportera i wydawał się być zadowolony. Zrobił obchód całego mieszkania i zaczął się przytulać. Serce mi pęka, bo nie mogę mu dać jedzenia, chociaż wiem, że jest głodny

Wygląda więc nieźle - lepiej niż kilka godzin temu.
Złe wieści są takie, że "coś" blokujące krtań ma mniej niż 1% szansy na bycie czymś wyleczalnym.
Weci wskazują na dwie możliwości, o czym napisała Neigh: nowotwór - i wtedy nie muszę mówić co będzie, albo naciek - i wtedy możemy podawać sterydy, ale będzie musiał z tym żyć, bo nie da się tego wyciąć.
Jedna i druga możliwość beznadziejna i mówiąc szczerze zgruzowała mnie ta wiadomość...
Werdykt zapadnie po otrzymaniu wyników badań z biopsji. Pobrany wycinek dzisiaj wyleciał do Niemiec, wyniki za minimum tydzień - maks dwa tygodnie.
Na ten moment mamy antybiotyk i leki przeciwobrzękowe, żeby mógł spokojniej oddychać.
Teraz śpi, odpoczywa...
Jutro podjedziemy do naszego weta na wyjęcie wenflonu, zaniosę mu wszystkie płyty i wypisy. Neigh słusznie mówi, że trzeba na wszelki wypadek skonsultować z kilkoma na raz. Musimy mieć pewność, że wszystko przebiega prawidłowo.
Kochani po raz n-ty dziękujemy za wsparcie. Z całego naszego serca dziękujemy i podziękujemy jeszcze zapewne osiemset razy. Nie macie pojęcia co tutaj się działo. Wylałam litry łez - pół z niepokoju o Wasię, drugie pół ze szczęścia - dzięki Wam i temu, co dla nas zrobiliście.
Boże, jak się cieszę, że jest już w domu. Wczorajsza noc była okropna... nie mogłam spać...
A teraz niech ktoś mądrzejszy ode mnie powie jak i gdzie wrzucić skan wypisów i faktur - tak, żeby po kliknięciu można było powiększyć. Zrobię pierwsze rozliczenie.