tyśka1 pisze:na razie tylko ta jedna jest najważniejsza. są jeszcze 4. dwie z nich są tu od dwóch lat i małych nie mają, dwie są starsze, dzikie i niestety ale nawet ze złapaniem będzie problem bo nie podchodzą do człowieka mimo dokarmiania. zresztą, jestem sama z tym wszystkim, nawet TOZ nic nie robi. miał pożyczyć klatki-łapki już rok temu i mimo tego że było przypominane nadal ich nie dostałam
Z tą pomogę jak będzie trzeba. Podam Ci nr na pw bo rzadko bywam w Internecie ze względu na pracę. Może da się tym trudnołapalnym chociaż Promonvet podawać w żarełku do momentu wymyślenia patentu na złapanie?
Moja koleżanka taką stffforzycę sprytną i płodną łapała 4 lata. Na klatkę, na podbierak, na siłę woli. W końcu się udało, same nie wiemy jak
Trzymam kciuki, żeby w końcu udało Ci się ubezpłodnić stadko
ja awersji nie mam, wiem jaka jest sytuacja. sama mam na wykarmieniu jeszcze inne bezdomniaki. na szczęście w tamtym roku urodziła się tylko jedna koteczka-własnie mamusia maluchów. reszta to na szczęście kocurki. także jestem świadoma, że kolejne na świecie nie są potrzebne bo te które już tu są nie mają swego miejsca. a wetów to za wielkiego wyboru tutaj nie ma u mnie. każdy mówi że to nieetyczne i nie chce podejmować się takich działań.
Rozumiem, moim zdaniem to głupota z ich strony przynajmniej z tymi zabiegami, może i po części wyrachowanie, ale trudno żebyś jechała ze ślepym miotem do Warszawy... najważniejsze, że zależy Ci na zapewnieniu tym kotom lepszego życia i zapobieżeniu zbędnemu rozrodowi
