Postanowiłam założyć wątek o moich kotach:)
Garfield - 2 letni kot jak to kot

taki zwyczajny

poza tym, że jest rudy, ma na brzuchu jako znak szczególny jaśniejsze obręcze, zniewalające spojrzenie i jest mieszanką persa z dachowcem, to całkiem zwyczajny kotek
Maniek - kotek znaleziony przeze mnie pod moim gimnazjum, ma około roku

jest bardzo kochany, taki pieszczoch

po miesiącu oswajania udało mi się go złapać, jest kotem który mieszka na dworze na gospodarstwie
link do jego tematu, gdy prosiłam o sposoby na jego złapanie:)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67862&postdays=0&postorder=asc&start=0
i moja księżniczka ( prawdopodobnie dziewczynka, ale nie jestem pewna )
Znalazłam ją dziś:)
Wróciłam z tatą ze szkoły, jak już byliśmy blisko domu widziałam, że moi dziadkowie palą pomidory i te wszystkie warzywne krzaki, bo zaraz będzie zimno i nie będzie kiedy posprzątać... Mieszkamy na gospodarstwie, a oni byli tak z tyłu gospodarki i postanowiłam pójść do nich. Przechodząc przez stodołę gdy byłam tak w połowie patrzę coś leci biegiem przy ścianie i ucieka mój pies zaczął to coś gonić

Po prostu zgłupiałam czy to był Maniek? czy szczur? nie namyślałam się długo i pobiegłam w tą stronę gdzie to coś było, okazało się że to mały, góra cztero miesięczny kot:)- ( do Aniady - a wczoraj nie dość że po długiej przerwie nie bywania na forum, myślałam o tej trójce!) Kotek uciekł do ogródka, więc pobiegłam za nim, schował się w starej klatce od ptaków, która leżała w jakiś krzakach, przyjrzałam się jemu dokładnie:) kotek śliczny - czarny z brązowo szarymi prześwitami:) dałam mu kilka chrupek i szynki. Troszkę syczenia i miałknięć było:) I pomyślałam że dało by radę złapać go w tej klatce i zanieść co stodoły, nakarmić no i przyzwyczaić do ludzi:) Udało mi się tą klatkę jakoś zamknąć i tata wziął i podniósł tą klatkę. Kotek szarpał się i w pewnej chwili drzwi klatki się otworzyły:( Uciekł

nie mogliśmy go znaleźć:( po jakiejś godzinie poszłam jeszcze raz poszukać:) okazało się że maleństwo siedzi w tujach:) troszkę kiełbaski jej dałam:) mój tata przyszedł zobaczyć ją:) mówił że mam pogłaskać, na początku trochę strachu było, ale później już dała się pogłaskać:) tata podszedł bliżej, pogłaskał ją, wziął na ręce i zaniósł do pomieszczenia w stodole:) po kilku minutach zaniosłam jej mleko i karmę:) jest moim zdaniem śliczna, choć ma tak nietypowy kolor

jest dość mocno wychudzona:( ale myślę że dam jakoś radę przywrócić ją do odpowiedniego stanu, na pewno niedługo jakoś załatwimy weterynarza, ale trzeba ją bardziej do człowieka przyzwyczaić:) raczej została przez kogoś podrzucona, nawet nie wiem jak dawno... nie wygląda mi na kota, który błąkałby się w okolicy - przy mnie jest ruchliwa ulica raczej nie miałaby szans, gdyby chodziła po okolicy... Oto ona:
To już 2 przygarnięty przeze mnie kot:) moja mama narzeka, że dużo one kosztują, ale wtedy jej zaczynam przypominać, że co miałam tą małą zostawić i niech robi co chce? tak samo Mańka? Garfield był kupiony, wymarzony i to jest moje cudo, bez którego żyć bym nie mogła, ale reszta też ważna i to bardzo !!!