panikę siejecie, dziewczyny

Wojtuś pochrumkuje przy każdym prawie oddechu, jakby miał w gardle zapadkę, ale prawie nie kaszle. Jak już CC napisała - to zrosty, Stasiulek mój tymczasowy też tak miał po zapaleniu płuc.
koty wymiziane, Maja wyszalana, Wojtuś ładnie do nas wychodził, lubi leżeć na krzesłach, co stoją przy biurku.
Dyzio nie chciał wyjść z klatki, ale miał czysto, więc go nie wyganiałam na siłę. Mokre nie ruszone, ale nie wiem, czy to była porcja z lekami czy nałożona już po lekach. Popołudniowe lekarstwa ładnie zjadł w odrobinie kurczaka, potem nałożyłam mu jeszcze jego pasztecik, ale on tym już chyba rzyga... podzielone tabletki zostawiłam w kubeczku-dozowniku do karmy, który stał obok leków.
Ogólnie tam wcale nie jest zimno, przesadzacie. Jest dużo miejsc, gdzie koty mogą się pochować w razie spadku temperatury, nie wspominając o posiadaniu przez wszystkie futra
A po drugie - matko święta - kto tym kotom daje tyle żarcia?

Tyle ile było suchego w miseczce u Majki to moje 4 sztuki jedzą dziennie! nie można wtedy zobaczyć, czy kot jadł, a poza tym ta karma przecież wietrzeje i staje się
bezpłciowa w zapachu...
a tak sobie z Oskarem odpoczywaliśmy

