Zastawa jak zastawa. Nie jedzą, nie umieją jeśc z głębokich miseczek. A poza tym łatwo to wrzątkiem uraczyć by nic nie roznosiło się.
Dzikunki mają też ekstra zastawę. Jak to w bogatym domu bywa. Nawet liche bele co nie je na bele czym. Śliczne, pomarańczowe plasticzany są widoczne z daleka.
Maniuta smutna. To jest cudo a nie kot. Można spokojnie dawać jej zastrzyk. Znosi to z godnością. Zaflukana okrutnie ale je. Miała iść z końcem tygodnia do celowego DT ale jeszcze posiedzi.
Żwirek i Tosia ...a planety szaleją, szalejąąąą, szalejąąąąąąąą
Topnik wczoraj był raczył rzucić z wysokości drapaka hafta. A co! Wystawił sobie tylko głowę zrobił co swoje i cofnął się


Dziś były nereczki. Hura, były nereczki. Kociska nie obraziły sie. Nawet z nadzieją w oczach wybiegły hen, daleko na me powitanie. Nawet PingwinStrachulec woził jamnicze ciałko przede mną ,drepcząc zadowolony. 4-5 lat dokarmiania i wreszcie kota zobaczyłam w okazałości. Nie tyłek z końcówkę ogona, nie okrągłą facjatę gdzieś w zmroku schowaną... tylko całego kota. Ja to mam super efekty w oswajaniu. Zaciamkały się kocidłą na amen. Nawet nie zauważyły, że z wczorajszą puszką nerki były. Nie zeżarły rankiem wczorajszym więc oszczędnie zebrałam wszystko ze swej polowej zastawy i dziś zgniotłam na miazgę ...tłuczkiem do ziemniaków. Wsio okleja nerki i nie da rady wypluć

Dziś miałam lżejszą torbę i dopiero zaskoczyłam dlaczego, gdy do piwniczniaka doszłam. Nosze butelki wody ze sobą nie tylko by dolać. Ale by i michy umyć szczególnie piwniczniakowi i barakowemu. Moment a robale sie lęgną w resztkach.
Barakowy mnie wychował na medal. Dygam sobie w drugą stronę kierunkową by mu żarcia dołożyć. Jak brama zamknięta to dygam jak ta kozica marnej jakości przez płot. Cholerny leniwiec przestał przychodzić na śniadanie. I słusznie zresztą. Samo przyjdzie. Znalazłam nawet dobre wytłumaczenie swych spacerków kateringowych. To walka z oponkami. Letnia walka. A mam o co. Zeszłoroczne spodenki z super lnu, co mi ze szczątkowego tyłka spadały teraz są deczko obcisłe. Fakt, tyłek jednak teraz chyba lepiej wygląda.
Może się jednak choć deczko temu zaradzić przez spacerki.Tak bym nie musiała przeszywać drastycznie guzika. Albo martwić się, że mi wystrzeli z napięcia materiałowego. A to zaraz spódniczki się zaczną, sukieneczki i takie tam letnie frykasy odzieżowe. Jak nie wlezę to mi przyjdzie w barchanach zimowych całe lato przedulczyć lub zainwestować w nowe ciuchlandy.
Wiem, wiem to nie są problemy.
