Marzy mi się dla Dyzia dom z ogrodem.
My wciąż o nim wiemy tyle co z klatki i lokalu. Nie wiemy, jak byłoby w domu.
Dom z ogrodem...
jest coraz cieplej, Dyzio mógłby wylegiwać się na słoneczku, a założę się, że to lubi
Miał takie smutne życie i tyle przejść, zasłużył na coś dobrego, na życie w słońcu.
na miłość kogoś, kto wie, co znaczy być "wybrakowanym"
Tacy ludzie się zdarzają, przygarniający właśnie bidy po przejściach, tylko jeszcze ktoś taki nie wypatrzył Dyzia.
Nerkowy kot owszem, żyje może trochę ciut krócej (ale ile pozornie zdrowych kotow żyje krócej niż podręcznikowe 20 lat?), i to życie może być dobre i pełne. Badanie morfologii i parametrów nerkowych co kilak miesięcy. Karma nerkowa i leki do niej dodawane. To wszystko.
Teraz niechętnie je, bo stres. Stres zabija nerkowce.
Jeden człowiek skrzywdził, podsuwając zatrute jedzenie (ciekawe, czy to nie była jakaś trutka na gryzonie, koty sa odporne na jad kiełbasiany), inny człowiek może częściowo naprawić krzywdę - potrzeba tylko odrobiny miejsca w ogrodzie i sercu. Mówię o ogrodzie, bo zbliża się lato, ogród w bezpiecznej okolicy wydaje mi się kocim rajem dla kotów wychodzących.
Mocno trzymam kciuki, by Dobra Dusza znalazła Swojego Kota - Dyziulka.
