[Białystok13]akcja sterylizacja s.23

pinokio_ pisze:I po co je meczyc? nie lepiej pomoc tym, ktorych juz nie mozna uspić? Bez matki takie maluchy złapią wszystkie wirusy jakie tylko mogą być. Stres, głód od wczoraj(a kto wie czy nie dłużej), nie sprzyjają tym malcom.
Nie rozumiem takiego pomagania.
Zycze wam zeby sie udalo.

Nie męczę ich. Koty widzą. Każdy z nich otwiera oczy (otwarte oba lub jedno). Każdy kot jest w tym momencie profesjonalnie nakarmiony, mają ciepło.

Ja już odchowywałam koty od 1 dnia życia, żyją, mają się dobrze. Mam osoby, które naprawdę chcą pomóc i mają doświadczenie, a nie spełniają fanaberię swoich dzieciaków.

Ja nie rozumiem pomagania na zasadzie: uśpić - szybciej, taniej, komfortowo. Ale tu się rozmijamy ideologicznie, więc nie ma o czym dyskutować.

Ok, to tylko sie cieszyc, ja sie ciesze. Nie chodzi o to zeby szybciej uspic. . . .chodzi o to zeby nie dopuszczac do bezdomnosci. Mam cale zycie spieprzone, bo ktos mial widzimisię na male kociaczki a potem jak podrastają koncza w smietnikach.
Pozyjesz tyle lat co ja to kiedys moze wrocimy do tej rozmowy.
Nie usypiam dla przyjemnosci, tylko z koniecznosci.
Powodzenia i dziekuje Ci z calego serca, ze zawalczyłaś o nie.
Wyglada na to, ze jestes wspaniałą osobą(nie znamy sie przeciez), młodą z determinacją. Potrzeba nam takich. Mnie starej bedzie lzej umierac ze swiadomoscia, ze są nastepcy i ze koty w potrzebie nie zginą. Dziekuje.

Irenko nie denerwuj się - Ewa jest "nasza."

Ewa wielki szacun dla Ciebie. :1luvu:

Super, że tak się udało!

Gdyby nie to, że jestem w Łodzi na szkoleniu, sama bym jednego wzięła na odchowanie... To teraz trzymam kciuki, żeby udało im się przeżyć. Dla kogoś, kto nie robi tego na co dzień, śmierć takiego kociaczka, którego sam karmił i dbał o niego, może być szokiem i dramatem...

http://tablica.pl/oferta/oddam-kotke-w- ... 9369443faa niekastrowana 515 369 570

http://tablica.pl/oferta/oddam-male-pie ... 9369443faa masakra... potrzebna pomoc albo interwencja

506 769 883

oddam małe pieski i małe kotki ,pieski do odbioru za tydzień ,dwa (3 tygodniowe) będą dość duże, ładne czarne , co do kotków do odbioru aktualnie więcej ino na tel

Wszystkie 6 kociaków znalazło fajne, zwierzo- i kociolubne domki.

Wczoraj do nowych domów pojechało 5 kociaków, dzisiaj przed chwilą ostatni.

Każdy nowy opiekun dostał dwa główne przykazania:
- iść do weterynarza, bo istnieje duże prawdopodobieństwo kociego kataru
- jak sobie nie będzie radził, oddać kociaka do mnie

Dodatkowo każdy dostał "Instrukcję obsługi małego kociaka", w której opisałam karmienie, naukę korzystania z kuwety, zabawę, szczepienia, utrzymywanie higieny kotka etc.

Mam nadzieję, że wszystkim kociakom będzie dobrze w ich nowych miejscach.

A i co najważniejsze: KOTY NIE BYŁY ŚLEPE! Miały pozaklejane oczy od brudu, ropy (kocia mama im nie przemywała wystarczająco). Od nas wszystkie kociaki wyszły z czystymi, otwartymi oczami.

Cieszę się, że otrzymałam tak duży odzew od ludzi dobrej woli, bo przywraca to wiarę w człowieka.

Chogalinko, trzymam mocno kciuki, żeby udało się wszystkim sześciu kociaczkom przeżyć.
Mocno wierzę że dadzą radę.

Ja też. Fajne, silne koty. Jeden to już nawet mruczał

Za miesiac chcialabym zobaczyc je zdrowe i zywe. Powodzenia.
A co z ich matką? czy udalo sie sprawdzic czy w piwnicy gdzies nie siedzi zamknieta?

Od wczoraj miałam urwanie głowy, więc nie miałam kiedy latać po całym osiedlu za kicią.

Prawdopodobieństwo, że ktoś zamknął ją w piwnicy jest małe, ponieważ nigdy nie widziałam otwartych okien w piwnicy. Przypuszczam, że może ją ktoś złapał do sterylizacji. Na pewno ktoś też tu na osiedlu dokarmia koty. Ale na pewno nie w okolicy mojego boku.

Ireno, z całym szacunkiem, zobacz jak wygląda cała Zachodnia i jej okolice, budynek na budynku. Jak ja mam wyśledzić, gdzie kotka mogła pójść? Rozumiem, że trzeba ją złapać do sterylizacji i jak ją tu gdzieś zauważę, to będę się starała, ale na razie szukanie igły w stogu siana...

Kochana, to w takim razie pewnie jej sie cos zlego przytrafilo. Nie zostawilaby kociaczkow, swoich dzieci. Szkoda bardzo. nie ona pierwsza i nie ostatnia. Taki los tych biednych kotow.
Wiem jak to jest z takimi kotami. Moja przygoda z nimi zaczela sie od kociakow, ktorych mame na moich oczach na ulicy Waszyngtona zabił kierowca taxi. Dzieciaki wyłapywałam 5 dni, bo fuczały, były dzikie. Jak jadly w krzaczkach to nakrywalam po jednym takim koszykiem sklepowym. Na moim osiedlu bylam nazywana kocią mamą. Ech, ucieklam na wies zeby uwolnic sie, a tu jeszcze wiecej. Przyznac musze, ze jednak na wsi łatwiej sie zyje kotom. Maja gdzie sie skryc i ludzie szanuja tu kota. No, moze szanuja to zbyt duze slowo, ale nie przepedzają. Kot mleko dostaje i u krow mieszkac moze.
Ok, juz nie marudze. Trzymajcie sie "kocie mamy" z miasta.