



Moderator: Estraven
Dorota Wojciechowska pisze:Dla rownowagi psychicznej (swojej oczywiscie) co jakis czas po przyjsciu z pracy robie im awanture ze lenie nawet podlogi nie zamiotly
jozefina1970 pisze:No, ja też zgłupiałam do reszty i coraz częściej zwracam się do Mrusieldy per córeczko...
Bryska4 pisze:Mamy w domu tzn "tajemniczy pokój" czyli graciarnię pełną kwiatków, kabli, sprzętu komputerowego i innego bałaganu. Koty tam wchodzić nie powinny, bo grozi to obgryzieniem wszystkiego, a złapanie kotka w tym bałaganie do łatwych nie należy. Dlatego "tajemniczy"![]()
Mały kot oczywiście za punkt honoru obrał sobie wlecieć tam pędem za każdym razem jak tylko otworzą się drzwi. Wczoraj drzwi otworzył TŻ, i na widok czarno - białej kulki frunącej między jego nogami wykrzyknął bezsilnie:
"No Fortunka, nie wchodź tam no... jak będziesz tam wchodzić to... to... to się zamienisz... w królika"
Rita83 pisze:Nie do kota, ale o kotach (gwoli wyjaśnienia, mamy w domu podział obowiązków, ja obsługuję paszcze, mąż drugą stronę kotów).
Dziś jak tylko ledwo otworzyłam oczy (6:35) powitało mnie jak zwykle miałkolenie "pierworodnej", oczywiście związane z pustą michą. Wstaję więc ledwo przytomna, zakładam kapcie i człapię powoli w stronę kuchni. W międzyczasie rzucając lubemu, który na kanapie już coś na kompie majstruje:
- ech, w tym domu nie ma co mieć złudzeń, że jesteś czymś więcej niż tylko podajnikiem do karmy...
Na co luby:
- I tak nie masz najgorzej, ja jestem wybieraczką do gówna...
W sumie ma chłop rację, od razu mi się jakoś lżej na duszy zrobiło, wręcz poczułam się jakbym dzierżyła jakieś zaszczytne stanowisko
Monika_Wolska pisze:Na dobry wieczór.
Mieszkam na parterze, kocurrry sporo czasu spędzają na balkonie. Przyszła koleżanka, szukujemy się do wyjścia - wychodzę na balkon i rzucam w eter "no futra - ruszać dupeczki do domu". Sąsiad prawie wkopał mi piłkę do mieszkania, bo go zamurowało. He he he .... Było wesoło
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 361 gości