Choco i Nero w MAJU GŁOSUJĄ NA PKDT na KRAKVET cz.3,

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 15, 2013 22:08 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

ja jestem szczuplutka ? :ryk: :ryk: :ryk:
64 kg na 156 wzrostu :oops: fakt że moje melony ważą z tonę :twisted:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa


Post » Czw maja 16, 2013 22:06 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

Szczytno - Wolontariuszka Basia - horacy7 dziś odeszła [*] Spoczywaj w pokoju... :(
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 17, 2013 5:36 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

[*]
Basia już nie cierpi.
Czytałam wątki Basi na bieżąco.
Tylko się nie odzywałam.
To straszna choroba - niszczy i zabija.

U nas bez zmian - liczy się każdy dzień razem - czas się kurczy.
Spokojnego weekendu.
Pozdrawiamy :1luvu:
[*] 7.03.1992-18.03.2004[']
Należało wdać się w awanturę. :(
Gdziekolwiek jesteś ...♥♥♥
KARINKA[*]15.06.2003-13.10.2008['] MACIUŚ[']5.05.2011 KUBUŚ[']26.07.2011 MRUŻKA[']27.03.2013
:cry: :cry: :cry:

NITKA/KARINKA

Avatar użytkownika
 
Posty: 12975
Od: Sob lut 21, 2009 8:41

Post » Pt maja 17, 2013 14:06 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

"Ściągnęłaś mnie" rano na forum - zaglądnęłam tutaj o 6:40 :1luvu:

Nawet nie wiem od kiedy czytałam wątki Basi[*], dopisywać się a raczej ujawniać zaglądanie zaczęłam dopiero ostatnio…

Zawsze i w każdym przypadku ważny jest każdy wspólny dzień i cieszmy się każda chwilą!!!
Nie wiemy ile czasu jest nam dane, nie znamy dnia ani godziny, codziennie wychodząc z domu nie wiemy czy do niego wrócimy.

Codziennie na trasie do pracy widzę kolejne dwa miejsca z palącymi się zniczami i świeżymi kwiatami, które pojawiły się przy drodze całkiem niedawno… :(

Tak, to choroba straszna, podstępna, niszcząca i zabijająca… :(
Tak, miałam tego przykłady – Mój Tata – pierwsze badanie w lipcu a zmarł 6 sierpnia…Innych moich najbliższych albo znajomych, których straciłam, wymieniałam nie raz i ile nam czasu wtedy zostało… :(

Na szczęście są różne postacie i stadium zaawansowania i różne metody leczenia i wygrane walki z chorobą i oby było ich – tych wygranych jak najwięcej… i tego, i nadziei, i wiary w to trzymajmy się oby jak najdłużej :ok: :ok: :ok:

Podziwiam dziewczyny – Hipcię, Magdę-magija, Basię[*], Magdę P.[*] – mało osób potrafi na bieżąco pisać o sobie na najtrudniejsze tematy, o różnych też innych problemach i o etapach leczenia choroby.
Dzięki Nim uczymy się rozmawiać na takie tematy i wiemy o tym coś więcej a jeśli dotyczy to kogoś najbliższego chociaż trochę to rozumiemy nawet jeśli nam niewiele lub nic o tym nie mówi albo nie odpowiada na pytanie a my widzimy i czujemy mniej więcej jak jest aktualnie...
:ok:

Są osoby znane i otoczone dużym gronem przyjaciół i znajomych chętnych do pomocy.

Z innymi bywa różnie – ktoś nawet bardzo znany i lubiany w swoim środowisku i otoczeniu może być bardzo skryty i niczego nie mówi o swoich sprawach prywatnych, nawet nie wiadomo, czy i kiedy cokolwiek przeżywa i czegoś mu potrzeba, kontakt jedynie bezpośredni, stopień bliskości i sposób kontaktu jedynie w ściśle wyznaczonych granicach, nie wiadomo kto należy do osób mu najbliższych i kogo można by o niego zapytać gdyby kiedykolwiek zaistniała taka potrzeba. :(

Często będąc tuż obok w realu też nie widzimy, że ktoś czeka i potrzebuje pomocy właśnie od nas…

Czasem ktoś gdzieś znika prawie z dnia na dzień i niczego o nim nie wiemy i nie wiadomo co się stało…. - właśnie tak było z naszą koleżanką ze Szczytna – Anią… zatarła za sobą wszelkie ślady… :|

Czasem nie wiadomo kto i kiedy w ogóle zauważyłby czyjeś zniknięcie i zainteresował się nim… :(
…..
…..
Dziś?
Właśnie zaczyna się weeckend :) Pięknie świeci słońce, kwitną i pachną drzewa i kwiaty, dookoła słyszę śpiew ptaków!
Słowiki ucichły – za duży ruch i wiatr :) …...

Powieszę swojego koteńka :twisted:
Ktoś prawdopodobnie najpierw położył się po niezapominajkach posadzonych w sobotę…. Dziwnie wisiały ze skrzynki ale myślałam i tłumaczyłam TZ że może źle zniosły przesadzenie kwiaty bardziej rozwinięte, dziś wyglądają znacznie gorzej – są całe przechylone a na płytkach balkonu znalazłam oderwaną gałązkę :twisted: diabełek…..
To już nie jest „prawdopodobnie” – wczoraj kituś robił właśnie to przez dłuższy czas na oczach TZ… niszczył i chodził po jego ukochanych niezapominajkach…. Wrrr
………
Dziś – spróbuję stosunkowo wcześnie jak na piątek wyjść z pracy i zacząć kosić trawnik…. Podczas porannego spaceru z Choco widziałam ile jest rosy. Prognozy pogody ostatnio się potwierdzają, jutro znowu upał i mogą być burze – nie mogę ryzykować kolejnego mokrego weeckendu a trawa już urosła naprawdę duża i mlecz przekwita i zacznie się rozsiewać… :twisted:
Ostatnio bardzo często w domu znowu nie mam dostępu do internetu a na pożyczonym wi-fi gdy TZ pójdzie spać niewiele da się zrobić - zrywa mi łącze albo padam bo już bardzo późno :(
Pozdrawiam :1luvu:
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob maja 18, 2013 11:31 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

Widzisz Ewo nie kazdy chce mowic na temat choroby, czasem trzeba ja samemu oswoic zeby powiedziec cos do innych. Nie mowie tylko o tej chorobie co chodzi tyłem :(

Ja dzis rano posialam maciejke na balkonie (bratki zgnily po tym jak podczas deszczu stalu w kaluzy) i trawke dla Dziewczynek. Tylko postawilam posiana trawke od razu Lilith krecik dopadla swiezej ziemi i musialam sprzatac balkon...

Maykaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 1739
Od: Śro wrz 09, 2009 19:45
Lokalizacja: Grochów

Post » Sob maja 18, 2013 14:06 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

Rzeczywiście powiedzenie głośno o chorobie nie jest łatwe, ja to odbieram tak: póki nie mówię, to jakbym nie była chora. Albo - czasem - a czy ja jestem aż tak ważna, żebym sobą innym głowę zawracała?
Powiedzenie głośno o chorobie jednak wymaga odwagi.

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob maja 18, 2013 22:59 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

Oczywiście! To bardzo osobisty i intymny temat i rozmowa najczęściej jedynie z najbliższymi!!
Dlatego podziwiam dziewczyny i te wymienione i piszące na wątku Hipci!. Co innego pisać coś o sobie na wątku prywatnym mało popularnym, na który zagląda kilka – kilkanaście osób a odzywają się zainteresowane a pisać do większej ilości osób!.
Cały czas uczymy się rozmawiać z najbliższymi i nawet to jest trudne! :(

Padło na mnie – wielka szkoda, że wątki są zamykane gdy osiągną 100 stron – nie da się z nich niczego cytować wiec siedzę i czytam niektóre posty z ostatniej części swojego wątka i oglądam zdjęcia – ściągam i zapisuję sobie linki, które kiedyś do czegoś może mi się przydadzą – oczywiście to jest bez podglądu bo plik byłby nie wiadomo jakiej wielkości… :evil:

Ostatnio myślę na ten temat, który dla mnie znowu będzie aktualny i zobaczcie na jakiego ciekawego zawsze aktualnego posta się właśnie natknęłam
Tytuł: Re: Choco Mruczek[*] i Mikuś 3
Napisane: Ni wrz 11, 2011 22:31
viewtopic.php?f=46&t=130746&start=135#p7948575U
kussad pisze:Piątek! Napisałam posta „Boję się...” w formie bardzo ogólnej. Każdy gdy to przeczytał mógł pomyśleć o podobnej sytuacji albo swojej albo kogoś innego.
To co napisałam pomogło mi na dwa dni weekendu – zajęta całkiem czymś innym, zawsze w biegu, gdzieś pędem i przelotem, usiądę dopiero gdy skończę domowe obowiązki...
Wracamy do codziennego rytmu. Zaczyna mi się „medyczny tydzień”. Jestem w rodzinie lekarskiej wiec prawie na codzień mam tematy medyczne. /./
Ja sama? Jutro czyli w poniedziałek o 18:20 mam badanie, podczas którego się dowiem czy jest możliwe inne wymagające wg opisu poprzedniego wyniku szybkiego powtórzenia :( tak - boję się Przez całe dorosłe życie mam do czynienia z nowotworami...! :|

Wiecie jak bardzo pomaga świadomość, że ktoś zainteresuje się np. mną i zapyta "jak się czujesz?", że ktoś pomyśli o człowieku w jakimś trudnym np. takim momencie, że wtedy człowiek nie jest ze wszystkim całkiem sam - że ktoś się odezwał "Trzymam za Ciebie kciuki, pomodlę się za Ciebie, myślę o Tobie, wszystko będzie dobrze - zobaczysz, nie martw się, nie nakręcaj się i nie wyolbrzymiaj problemu" czy coś podobnego - niejednokrotnie się o tym przekonałam i tak było łatwiej... - jeszcze zależało kto w taki sposób i jak się do mnie odezwał, od wagi sytuacji, kim ten ktoś drugi jest dla mnie - czy nas łączy jakakolwiek więź...
Mnie to pomaga i bardzo dużo daje, doceniam to i ma to dla mnie bardzo duże znaczenie! :) - dlatego sama tak robię w stosunku do Kogoś Drugiego.

Nie wiem jak jest z Wami! Czy Wam to pomaga? - Czy też czekacie aż ktoś do Was się w ten sposób odezwie? Czy chcecie żeby ktoś do Was to zrobił czy wszystko odrzucacie i wręcz wykluczacie taką możliwość, może nie odpowiadacie na żadne pytania? Czy ma to dla Was znaczenie? Czasem ktoś sam coś mówi kiedy jest jakiś taki moment bo nigdy nie wiemy że coś gdzieś ważnego, poważnego czy trudnego się dzieje, że Ktoś ma jakiś problem!

Najczęściej niczego nie mówimy o sobie albo bardzo mało. Dowiadujemy się czegoś o Kimś Drugim przypadkiem albo wcale... - może dlatego jest tak ważne jeśli cokolwiek wiemy nawet bardzo mało i tak bardzo się liczy bo rzadko dochodzi do takich sytuacji żebyśmy coś o sobie powiedzieli i się odkryli tak bardziej prywatnie ... Przeważnie rozmawiamy po prostu na całkiem luźne tematy, o zwierzakach, o wszystkim ale niczym konkretnym i naprawdę ważnym!
Na trudne tematy rozmawiamy dopiero gdy sami chcemy o tym rozmawiać i ze starannie wybraną osobą.


Mam chwilowo wszystkiego dosyć. Przerywam konkretne zajęcia i natychmiast włącza mi się rozmyślanie.... Wracając z działki nie byłam zbyt skoncentrowana i musiałam wracać prawie 2 km po telefon, który został na stole – zauważyłam brak dopiero w domu wrr...
Na temat weeckendu opowiem gdy będę wiedziała na czym stoję!

Na dobranoc dla odprężenie popatrzę na zdjęcia ...
Znowu zrobiło się późno. :)
W ciągu dnia bardzo długo nie miałam dostępu do internetu – właściwie prawie od rana do popołudnia ale o Basi[*] i światełku myślałam :(

Wczoraj w nocy wszystko mi się bardzo przeciągnęło . Włączyłam FB żeby podziękować i potwierdzić dostawę kropelek.
Mogę pochwalić PP – przelew wysłany w czwartek, przesyłka wysłana z BB w czwartek była na Puławskiej w piątek o 12:00 – odebrałam ja wczoraj wieczorem na poczcie!
Receptura tzn. skład ten sam ale proporcji oczywiście nie znam. :wink:
….
W ciągu dnia korespondencja z PKDT w sprawie FB, konkursu i Lisiarni – musiałam sprawdzić jaka odpowiedź.
Dziewczyny to zrobiły i znowu równocześnie dwie mnie zaprosiły na wydarzenie ale jeszcze miau wcale nie zawiadomiły!
Korespondencja przedwczorajsza w sprawie banerka bez efektu…. – okazuje się, że ten post zniknął…a ja sobie czekałam :evil:
Dziś przed chwilą napisałam do Bożenki!
Zobaczę co z Dogo…. Czy ktokolwiek się odezwie… - na wydarzeniu PKDT nie rozpoznaję osób… :|

Do wydarzenia Julki poszukującej nowego domu prawie nikt nie dołączył! https://www.facebook.com/events/554552531234507/

I tak to mija… - już połowa weekendu gorącego bezdeszczowego ale o tym kiedyś później jak zdążę po kolei… i nie tylko - jak zawsze wiadomo co obserwuję :twisted:
Księżniczka zje kolację i wspólnie życzymy spokojnych snów i miłego dnia!
ObrazekDOBRANOC!
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 19, 2013 8:30 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

Kiedy mój mąż zachorował ,mówiłam tak samo o chorobie trzeba mówić...mowiło się ,ale nie dało rady się z tym oswoić :cry:
każde wypowiedzenie tego wyrazu tak bardzo bolało ,zawsze...
Któregos dnia mąż siedział na ławce przed domem ,wyglądał jak to po chemii ,bez włosów ,opuchnięty ,przechodził sąsiad i wrzasnął na niego co pan tu robi :twisted:
Dopiero jak Grześ się odezwał -sąsiad nie poznajesz to ja Grzegorz tamten zbaraniał i dowiedziawszy się co i jak uciekł ,po prostu uciekł .
My od tego uciec nie mogliśmy :cry:
I była wiara i motywacja do życia i było wszystko ..tylko nowotwór nie do pokonania. :cry:
Przepraszam że taki ładny dzień psuję .
I za życie :piwa:
I za tych co odeszli :piwa:
przepraszam i zmykam . :oops:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43975
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 19, 2013 14:41 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

A mi się właśnie przypomniała koleżanka z dawnej bardzo pracy, odeszła na nowotwora w wieku 35 lat, ona o tym mówiła, nam się ciężko patrzyło na jej zmaganie.

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 19, 2013 22:01 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

Najczęściej w życiu jest właśnie tak – gdziekolwiek jest jakiś problem obojętne czy zdrowotny czy jakiś inny okazuje się, że ludzi dookoła nas nie ma – odeszli, boją się, nie wiedzą co zrobić i jak się zachować…. - pozostaje pustka i samotność... :(
Wielu tematów nie oswoimy nigdy. Najważniejsze żebyśmy byli w pobliżu bo nigdy nie wiadomo kto będzie potrzebował naszej obecności, żebyśmy nie zostawili nikogo samemu sobie a wszelkie problemy każdy przeżywa indywidualnie i bardzo różnie. :(
Nawet podczas najtrudniejszych chwil każdy potrzebuje chwili oddechu i może mieć ochotę po prostu na całkiem neutralne tematy. :)

Był piękny weekend, śliczna pogoda więc uśmiechnijmy się bez względu na wszystko chociaż przez chwilę a jak go spędziłam może napiszę kiedyś :
Dziś mix
Obrazek Obrazek
Obrazek

Obrazek.....Obrazek
Obrazek ... Obrazek
Spróbuję pooglądać zdjęcia z tej części wątka, których linki da się jeszcze przekopiować…. Dotarłam dopiero na stronę 12…. :(
Babcia już niedługo da radę samodzielnie się poruszać…- dziś podobno chodziła opierając się o ściany ale z łazienki sama nie dała rady wrócić… :(
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 19, 2013 22:03 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

Matko jedyna 35 lat 8O :(
Dla mnie to też tragedia,jak czytam o walkach z tym !@#$%^& i życzę wszystkim z całego mojego serducha,zeby z tego wyszli :ok: :ok: :ok:

Ja też mam koleżanke w pracy co męża ma chorego,praktycznie wszyscy żyjemy jej sytuacją.Ja spojrzę tylko na jej minę,tempo pracy i już wiem,kiedy mąż się źle czuje,kiedy dobrze
Kiedy źle po prostu dochodzę i ją ściskam w ciszy ...........
Dorciu,cały czas mam w pamięci Waszą walkę......

A Basi nie znalam w ogóle ,czego bardzo żałuję,że mi się nie udało jej poznać
Z fb dotarłam na jej wątek :(

cudne zdjęcia :1luvu:
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Pon maja 20, 2013 9:19 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

Ja wiedzialam ,ze choruje. :?

Mam pytanie kwiatkowe to przedostaTNIE ZOLTE TO ZLOTOKAP PRAWDA? a TO BIALE TO KIEDYS DAWNO CHCIALAM MIEC NA DZIALCE...I wydaje mi sie ,zew teraz to bialo kwitnace w dzungli odkrywam.

Odnosnie babci nie umiem pocieszyc-znam te bezradnosc,jak nie mozna pomoc :( 10lat chorowala moja mama :(,to nie byl nowotwor tylko cukrzyca z powikłaniami i amputacjami-trudno bylo ,gdy nie daje sie juz nic nowego wymyslic by pomoc:(
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103048
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon maja 20, 2013 9:51 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

Nie - to jest ZŁOTLIN! Mam też odmianę pojedynczą i prawdopodobnie już tutaj ją wklejałam albo na to czeka...
To białe to ŚNIEDKI, które kocham! Nie zdawałam sobie sprawy jak się rozrastają. W przyszłym tygodniu będzie ich więcej...- to są pierwsze, które wczoraj zaczęły się rozwijać ale ale opowiadanie o moim weeckendzie dopiero czeka też na gości jeśli będą zainteresowani a nie monolog i powstanie :twisted: ...

viewtopic.php?f=46&t=151170&p=9841591#p9841591
kussad pisze:Tak! Zrobiłam sobie z ciekawości to zdjęcie jakoś późnym latem - takie porównanie kolorów moich floksów płateczki położyłam na trawie. Inne - kilka sztuk - bardziej intensywne kolory - kupione niestety padły...
U siebie pokażę co znalazłam gdy będą zaczynały kwitnąć. Jak wiesz przeszukuję wątek - zapisuję sobie linki dopóki da się cytować z niezablokowanego zamkniętego watka - przygotowuję się do założenia kolejnej części a po ilości dopisywanych postów widzę, że mam na to kilka dni... :twisted:
Na starym wątku - czyli obecnym w nocy oglądnęłam zdjęcia do 22 strony…. :twisted:

Z Babcią nie ma jak pocieszyć - starsza 82-letnia despotyczna osoba wiedząca od zawsze wszystko najlepiej, kiedyś znany i ceniony lekarz. :(
Teraz trochę słucha jedynie co powie ten drugi ukochany starszy syn a my jesteśmy od czarnych robót :(
Teraz kolejny problem - nie nauczyła się korzystać z wózeczka-balkonika na kółkach gdy była bardziej sprawna - bo skrytykował go Ukochany syn i wcale nie próbowała go używać i jest jak jest - z każdym dniem coraz gorzej... :evil:

Czy znaliście Basię[*] – ja tylko okazuje się, że czasem mignął mi nick u A@ska – postów nie pamiętam, bardzo długo nie wiedziałam że choruje. Wiecie może jakim była wieku?

Moi najbliżsi? Mietek – Brat Taty miał 27 – ja wtedy 18, Moja Mama 51, Mój Tata 62… To najbliższe osoby z mojej rodziny, przy których byłam cały czas…
Może wtedy gdyby było z kim rozmawiać na ten temat udałoby się znaleźć lepsze metody na złagodzenie objawów-skutków ubocznych kolejnych etapów leczenia i chemioterapii niż znaliśmy… :( Nawet ten sam lek może dawać różne skutki uboczne nie wiem czy u jednej osoby bywają różne…
Mama odchodząc przy wzroście 158 cm ważyła mniej niż 35 kg już dokładnie nie pamiętam ile… Z całego organizmu walczyło już tylko serce… i trwało to długo od pierwszych wyłuskiwań guza w piersi, przez wodę w płucach (butla tlenu w domu) i kilkumiesięczne próby umiejscowienia głównego ogniska, potem przetoka - ostatecznie to się okazało jelito grube... ale o kilka miesięcy za późno :(
Na ostatnie wspólne święta – Wigilię musiałam przygotować wszystkie potrawy, które zawsze były… popatrzyła a oczywiście nie dała rady niczego tknąć – skutek wiadomy i gwałtowny … :( Zmarła miesiąc później - zaczekała na rocznicę śmierci Swojej Mamy :(
…..
Jak tam w pracy - jak zwykle trudny i męczący poniedziałek gdy nie wiadomo z co się zabrać czy trochę spokojniej?

Na miły dzień i uśmiech tylko to co tutaj mam tzn. na pliku w pracy :wink:

Kuklik z dąbrówka w tle:
Obrazek
Pozdrawiamy!
Ostatnio edytowano Pon maja 20, 2013 11:07 przez kussad, łącznie edytowano 1 raz
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 20, 2013 9:53 Re: Choco-suczka, wampir Nero cz.3, Mrużka[*]

Śniedki kocham,zle napisalam-złotlin oczywiscie-pieknie Ci kwitnie wszystko :lol:
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103048
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 30 gości