Małe jedzą i kuwetkują.Mają (odpukać) kupale ok. Tylko te oczydła. Wiem, powtarzam się ale ręce można załamać. Już z Tamunią było w miarę ok w piątek rano a potem posypało się na powrót. Ona ma tak opuchnięte oczy ,że na oślep chodzi. Do tego gra jej w nosku. Trudno jej jeść ale daje sobie radę. Koszmarem jest "rozrywanie" jej powiek i zakrapianie.Wije się jak wąż czystej krwi. Jak jej nie ucapić to boję się, że krzywdę zrobię.
Taszunia już lepiej. Oczka po zakrapianiu widzą. Jedno w miarę ok. W drugim tęczówka nawet jest. Też chrycholi. Może to efekt zakrapiania również?
Mniej są jednak aktywne. Widać to. Więcej polegują. TZ zaraz z pracy przydyrda to obrobimy je zastrzykowo i ocznie.Maść teraz trzeba wpuścić. Podać leki. Rankiem tylko oczki "namoczyłam" i papu dałam.
Mania znikła w przestworzach Danki pokoju to nawet nie wiem jak się ma. Klatkowa zjadła nocne jedzenie i dziecinne chrupki. Nie wiem jak ją wypuszczę

Niby żal zostawić bo męczy się.Ale żal i wyciepać w okolicy gdzie ludzie kotów nie lubią.Żeby jeszcze przychodziła na kotłownię.