
Diablik niestety się denerwował i przy kolejnych ringach coraz bardziej nie chciał być wkładany do klatki

To maminsynek i woli na rączkach. Był chyba najgłośniejszym kotem całej wystawy - bengale wymiękają przy nim wokalnie

Nie próbował natomiast ani gryźć, ani drapać. Ale szkoda mi go było, bo był taki nieszczęśliwy i nie wiem, na ile ringów jutro go zaniosę. Chociaż może jutro będzie miał lepszy dzień? A jak nie, to sobie pośpi na posłaniu w klatce.
Ale do jednego finału się dostał, a w swojej rasie (były w sumie 4 dorosłe devony - mój i trzy kotki) był oceniany bardzo ładnie, raz (czy dwa?) nawet zajął pierwsze miejsce. No i wszyscy sędziowie doceniali piękne futerko czarnucha.
Może na jego samopoczucie wpłynęło też to, że na sali było bardzo duszno. Jestem ciepłolubna, ale i ja miałam dosyć, a co dopiero futrzaki

Natomiast Hestia - jak to gwiazda:
"Proszę bardzo, można mnie podziwiać, usiądę ładnie z zawiniętym ogonkiem, ale podchodzić z szacunkiem, nie macać za bardzo, bo futerko się pogniecie.
Nawet wstążeczkami się pobawię, oczywiście bez szaleństw, nie będę się na nie rzucać - jestem damą.
A wieku proszę mi nie wypominać - czy ja ogłaszam publicznie, ile sędzia ma lat? Przecież widać, jaka jestem piękna i zgrabna, wiek nie ma tu nic do rzeczy

Świetnie jej poszło - była w czterech finałach

Jaki tytuł osiągnęła - to po niedzieli niech powiedzą fachowcy, bo jutro powtórka z rozrywki
