Smutne jest ostatnio życie.
Babunia i Ogrynia znowu mają kołtuny na grzbietach. Jest wilgoć w powietrzu, one stale siedzą razem w jednym legowisku, ocierają się o siebie i robią się im takie małe kulki z sierści i gdy dzisiaj udało mi się dotknąć Ogrynię, pod palcami wyczułam te kołtuny, zupełnie jakby miała na zadku guzki. Wyglądaja dziewczyny okropnie. Poza głowkami i kawałkiem karku, bo te sa pokryte ładną siercią.
Apetyty im dopisują, Ogrynia się bawi i biega po nocach z Rysiem i Tosią, ale jak spojrzec na sierść, to wyglądają jak zabiedzone uliczne koty.
W miejscowości gdzie mam działkę spadł dzisiaj ogromny grad. Poniszczył wszystko. Pola nie urodzą już nic. W ogrodach po kwiatach zostały tylko smętne strzępki. Najbardziej jest mi żal tamtejszych bocianów. Bocianami zajmuję się od wielu lat. Pomagam kiedy trzeba. Wiosną spadło na ziemię bocianie gniazdo. Nie można było zainstalować nowego, bo nawet byli chętni żeby zamontować nową platformę, ponieważ nie można było dojechać do miejsca docelowego, takie było błoto. Nie trafiły do ludzi moje tłumaczenia, ze bocianie gniazda należy instalować w końcu września lub na początku października, gdy bocianów już nie ma.
Dlatego w tym roku bociany gdy przyleciały na swoje stałe miejsce same skonstruowały gniazdo, ale jak wiadomo bocianie gniazdo powinno być na odpowiednim podłożu. Może to być platforma zrobiona z drewnianej lub metalowej palety, z drewnianego koła albo innej podobnej konstrukcji.
No i zgodnie z przypuszczeniami dzisiaj gniazdo spadło na ziemię. W środku były bocianie jaja. Normalnie samica gdy złoży jaja nie zostawi ich bez opieki. Wymienia się z samcem kiedy udaje się po jedzenie. Dzisiaj po gradowej burzy stała w gnieździe z rozpostartymi skrzydłami. Zaraz były do mnie telefony z pytaniem co to oznacza.
Wiedziałam już, że z jaj nic się nie wykluje, podejrzewałam że gniazdo jest pełne gradu i wody tak jak i wszędzie dookoła.
No i spełnił się scenariusz najczarniejszy. Gniazdo w końcu spadło.
Nie będzie więc młodych bocianów w tym roku.
Smutne to bardzo, przyzwyczaiłam się do obserwowania nauki latania młodych, do aktywności rodziców opiekujących się młodymi.
A we wsi? Panuje smutek i wielkie obawy jaki będzie dalej ten rok, bo dla mieszkańców każda krzywda dziejąca się bocianom to zły omen.
A mnie jest tych ptaków ogromnie żal, bo wyjątkowo je pokochałam i znam się na nich wciąż lepiej niz na kotach. One wbrew pozorom przeżywają utratę potomstwa. Nie raz widziałam bocianich rodziców i ich zachowanie w obliczu śmierci swoich młodych.
Przestaje być aktualne powiedzenie, że większość bocianów na świecie to Polacy

Bociani zlot przed odlotem

Bociania młodzież, ale w tym roku młodych niestety nie będzie.