Adopcje...młode persiaki nadchodzą!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon maja 13, 2013 20:48 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

morelowa pisze:
dalia pisze:Tusia już 9 stycznia pisała o działce
viewtopic.php?p=9528077#p9528077


Spojrzałam. Faktycznie, dziewczyna sie przymierzała do wypuszczania Tigry.
Ale to zupełnie inny wątek przecież. Nie ma cudów, żeby każdy czytał wszystko. Nie ma możliwości, żeby ktoś kto oddaje kota do adopcji, prześledził wszystkie wpisy/posty aplikującego o tę adopcję, nie?
W takim razie tym bardziej nie jest uczciwe to co zrobiła, godząc sie na niewychodzenie kotki.


Tak, to nie było uczciwe. Masz rację Morelowa.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 13, 2013 20:50 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Stan na dziś: u Cairo Laluś i Ramzes się pobiły!!
Ramzes chciał ...wykorzystać Lalusia, który bronił swojej cnoty.
Włączyły w aferę koty Cairo.
Straty na szczęście wyłącznie moralne.

Zostały rozdzielone i chyba przyśpieszymy szukanie domu dla Ramzesa.
Z jego obecnym wyglądem łatwo nie będzie.
Od dołu podskubany, od góry wyłysiały.

Angelina dostała poważną propozycję, z Krakowa.
Zupełnie nie wiem JAK ją przez dosłownie całą Polskę przetransportować.
Na razie czekamy na PA.

No i Meliniary...też mają propozycję -w dwupaku.
Zwyczajowo proszę się nie cieszyć.
Cieszyć się będziemy jak tylko koty się zadomowią.
I WSZYSTKO będzie ok...

O ile jakakolwiek adopcja może być ok...

kotkins

 
Posty: 8403
Od: Pt mar 25, 2011 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon maja 13, 2013 20:52 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Moze, kotkinsie, moze - za pare dni znowu w to uwierzysz! :ok:
ObrazekObrazek
Angels can fly because they take themselves lightly

Anemon

 
Posty: 427
Od: Śro lis 05, 2008 21:24
Lokalizacja: Jelenia Góra

Post » Pon maja 13, 2013 21:17 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

dalia pisze:Tusia już 9 stycznia pisała o działce
viewtopic.php?p=9528077#p9528077

Dalia z całym szacunkiem, ale ja z tego wpisu wyczytuje, że najchętniej docelowo koty mają tam biegać cały dzień, pod nadzorem.. czyli ktoś tam może spojrzy co godzinkę, czy nadal są.. Nie wiem jak jest teraz, ale obawiam się, że tak się skończy. No w nocy może nie, bo będą gryźć się z 'tubylcami'. To powinna wyjaśnić faktyczna opiekunka Tigry.. więc jest potrzeba kontaktu, a jak widać po wpisaniu "100%" ma ona w d..e dziewczyny :roll: Fajna postawa, rokująca na przyszłość... uważam, że spełniłam, bo tak i co najwyżej będę was obrażać :roll:

Miałam koty wychodzące w innej okolicy i przed miau.. Ale co innego zgarnąć kota z podwórka i poza opieką zostawić statu quo.. A co innego adoptować kota i zapomnieć dodać, że co prawda na osiedlu kot będzie niewychodzący, ale po przewiezieniu na działkę będzie uczył się wychodzenia by w docelowym domku na wsi stać się kotem wychodzącym, bo przecież taki jest w planach, jeśli nie w budowie.. perfidne oszustwo i tyle. I jeśli przypuszczam prawidłowo, to wnioski nasuwają się same..
A co do bezpiecznej okolicy, to dodam przypadek mojego sąsiada.. Koty miał wychodzące, moje dwa małe (niedożywienie) rudzielce, dokarmiane przez płot. Sama jednego ratowałam po wypadku :( Przeżył. Okolica bezpieczna, góra 6 aut na dobę, pola, jakieś 300m dalej las. Wyprowadził się do jeszcze dalej położonej od głównych dróg okolicy, jeszcze bardziej wiejskiej, jeszcze dalej inny już las.. Po trzech miesiącach go spotkałam i nie mogłam nie zapytać o rudzielce.. Lisy je wyłapały, bo tam łapią i nikt nie ma już kota - coś w tym stylu z rozbrajającym uśmiechem oświadczył. Oba, nawet trzech miesięcy nie przeżyły, oba ledwo 2 letnie. A czy się mylę, czy za działką nie ma lasu..
Dla mnie są mocne podstawy by odebrać Tigrę, umowa została złamana, mało tego wpis z 9 stycznia udowadnia, że została podpisana 'w złej wierze', a dodatkowo dziewczyny mogą ją unieważnić bo zostały 'wprowadzone w błąd' .. jest aż nadto podstaw prawnych by ścigać takich oszustów. Jaką podejmą ostateczną decyzje, ja nawet nie chcę doradzać. Jakoś tak po ludzku, dla mnie umowa to umowa, nie pasuje, nie podpisuje- przymusu nie ma.
Dodam tylko, ze chyba jasne tu jest dla wszystkich, że hodowca ma prawo odebrać kota, gdy ten nie zostanie wysterylizowany, nawet gdy właściciel (który go kupił za kasę) uważa, że wystarczy, jak kot z domu nie wychodzi. Tu mamy dokładnie to samo.
I na tym koniec z mojej strony, obiecałam sobie nie wchodzić tu w punkty zapalne. Tyle, że takie oszustwa zawsze mnie wq i dziwie się, że ktoś tu broni postawy T :roll: Ale nic.. mam swoje życie.
pwpw
 

Post » Pon maja 13, 2013 21:22 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Dziekuje - jakbym swoje mysli czytala, tylko nie umialam tak zgrabnie do kupy zlozyc.
ObrazekObrazek
Angels can fly because they take themselves lightly

Anemon

 
Posty: 427
Od: Śro lis 05, 2008 21:24
Lokalizacja: Jelenia Góra

Post » Pon maja 13, 2013 21:26 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

pwpw pisze:
dalia pisze:Tusia już 9 stycznia pisała o działce
viewtopic.php?p=9528077#p9528077

Dalia z całym szacunkiem, ale ja z tego wpisu wyczytuje, że najchętniej docelowo koty mają tam biegać cały dzień, pod nadzorem.. czyli ktoś tam może spojrzy co godzinkę, czy nadal są.. Nie wiem jak jest teraz, ale obawiam się, że tak się skończy. No w nocy może nie, bo będą gryźć się z 'tubylcami'. To powinna wyjaśnić faktyczna opiekunka Tigry.. więc jest potrzeba kontaktu, a jak widać po wpisaniu "100%" ma ona w d..e dziewczyny :roll: Fajna postawa, rokująca na przyszłość... uważam, że spełniłam, bo tak i co najwyżej będę was obrażać :roll:

Miałam koty wychodzące w innej okolicy i przed miau.. Ale co innego zgarnąć kota z podwórka i poza opieką zostawić statu quo.. A co innego adoptować kota i zapomnieć dodać, że co prawda na osiedlu kot będzie niewychodzący, ale po przewiezieniu na działkę będzie uczył się wychodzenia by w docelowym domku na wsi stać się kotem wychodzącym, bo przecież taki jest w planach, jeśli nie w budowie.. perfidne oszustwo i tyle. I jeśli przypuszczam prawidłowo, to wnioski nasuwają się same..
A co do bezpiecznej okolicy, to dodam przypadek mojego sąsiada.. Koty miał wychodzące, moje dwa małe (niedożywienie) rudzielce, dokarmiane przez płot. Sama jednego ratowałam po wypadku :( Przeżył. Okolica bezpieczna, góra 6 aut na dobę, pola, jakieś 300m dalej las. Wyprowadził się do jeszcze dalej położonej od głównych dróg okolicy, jeszcze bardziej wiejskiej, jeszcze dalej inny już las.. Po trzech miesiącach go spotkałam i nie mogłam nie zapytać o rudzielce.. Lisy je wyłapały, bo tam łapią i nikt nie ma już kota - coś w tym stylu z rozbrajającym uśmiechem oświadczył. Oba, nawet trzech miesięcy nie przeżyły, oba ledwo 2 letnie. A czy się myę, czy za działką nie ma lasu..
Dla mnie są mocne podstawy by odebrać Tigrę, umowa została złamana, mało tego wpis z 9 stycznia udowadnia, że została podpisana 'w złej wierze', a dodatkowo dziewczyny mogą udowodnić ją unieważnić na podstawie 'wprowadzenia w błąd' .. jest aż nadto podstaw prawnych by ścigać takich oszustów. Jaką podejmą ostateczną decyzje, ja nawet nie chcę doradzać. Jakoś tak po ludzku, dla mnie umowa to umowa, nie pasuje, nie podpisuje- przymusu nie ma.
Dodam tylko, ze chyba jasne tu jest dla wszystkich, że hodowca ma prawo odebrać kota, gdy ten nie zostanie wysterylizowany, nawet gdy właściciel (który go kupił za kasę) uważa, że wystarczy, jak kot z domu nie wychodzi. Tu mamy dokładnie to samo.
I na tym koniec z mojej strony, obiecałam sobie nie wchodzić tu w punkty zapalne. Tyle, że takie oszustwa zawsze mnie wq i dziwie się, że ktoś tu broni postawy T :roll: Ale nic.. mam swoje życie.

pwpw z całym szacunkiem nie umieściłam pod linkiem żadnego komentarza ani opinii własnej
stwierdziła tylko fakt,
więc nie rozumiem dlaczego odnosisz się do mnie

poszperałam w wątku i znalazłam post który mówi o tym, że Tusia planuje zabezpieczyć ogrodzenie
viewtopic.php?f=46&t=145307&start=105
ja zalinkowałam Tusi jeszcze jeden watek o zabezpieczeniach
dalia pisze:
ManfredkotTusi pisze:Chciałabym mieć takie zabezpieczenie na działce dla świętego spokoju własnego. Zobaczyłam to u forumowiczki Minojami (w zakładce Paradies) - http://www.peshewafarm.de/
Będę szukać wykonawcy jak śniegi odpuszczą.

może tu coś podglądniesz
viewtopic.php?f=10&t=58661&hilit=zabezpieczenia

( tu również stwierdzam fakt bez komentarza - to dla wyrywwnych )
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon maja 13, 2013 21:26 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Tu w lżejszym tonie dla rozładowania atmosfery. Zabrałam raz koty (Kawunię i wtedy jeszcze maliznę) na działkę do quasi-teściów, coby sobie łapkami świeżą trawkę poczuły, bo co tam mają cały czas w domu siedzieć (no i trochę dlatego, że nie lubię się z nimi rozstawać). Taka tam działeczka-chusteczka na osiedlu działeczek.
Oczywiście w transporterze, obie na smyczach itd. Koci bagaż jak dla niemowlaka ciagnęliśmy. Zaszczepione nawet na wściekliznę były...
Efekt - Kawa, na widok trawki zamiast poczuć ochotę na relaks, o mało co na serce nie zeszła. Natychmiast zaszyła się pod tarasem (mieliśmy niezłą "rozrywkę" wydobywając ją stamtąd), a resztę czasu spędziła przycupnięta w transporterze.
Malizna za to jako zwierz ciekawski z natury, przeciągnęła i przeczołgała mnie z tą smyczą po wszystkich drzewkach, krzaczkach i krzaczorach (no, może maliny i jeżyny ominęła na szczęście, poczciwa dusza) owijając smycz wokół wszystkiego, co się tylko dało.
No i się oduczyłam głupich pomysłów. Kawie tego drugi raz nie zrobię, a co do burm - jestem zbyt leniwa na taką gimnastykę.
Nawet teraz już dwa lata nie mogę się zdecydować, żeby zwizytować ojca na działce z noclegiem (mamy zaproszenie razem z kotami), oczywiście koty z założeniem siedzenia w domu, który jest całkiem spory.

A niebezpieczeństwa wychodzenia są najdziwniejsze i w życiu bym nie powiedziała. W ubiegłym roku ojciec opowiadał mi o takim (niczyim chyba) kręcącym się w okolicy kocie. Kręcił się przez jakiś czas, póki nie złowił go (kurczę, już nie pamiętam, co to było), jastrząb chyba albo coś podobnego. A wiadomo o tym, bo zrobił to na oczach jakiejś sąsiadki ojca. A nie była to żadna puszcza nieprzebrana czy góry dzikie, tylko miejscowość niedaleko Radomia, domy na posesjach stoją.
W sumie o tym, że lis może kota upolować i jest to nawet dość częste, to kiedyś słyszałam. Ale żeby taki orła cień... Choć z drugiej strony, czy taki kot jest cięższy od zająca?
Ostatnio edytowano Pon maja 13, 2013 21:30 przez koteczekanusi, łącznie edytowano 1 raz

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pon maja 13, 2013 21:28 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Dalia
Zatem wybacz, że odniosłam się do Ciebie.. rzeczywiście niefortunnie.
pwpw
 

Post » Pon maja 13, 2013 21:31 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

i dla ścisłości hodowca nie ma prawa odebrać kota którego sprzedał a który nie został wykastrowany
nawet jak taki zapis jest w umowie będzie nieskuteczny prawnie
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon maja 13, 2013 21:49 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Dlaczego? Są jakieś przeszkody prawne, by zawrzeć w umowie prawo do odstąpienia od umowy? Umowa cywilna jak każda inna.

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pon maja 13, 2013 21:57 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

dalia pisze:i dla ścisłości hodowca nie ma prawa odebrać kota którego sprzedał a który nie został wykastrowany
nawet jak taki zapis jest w umowie będzie nieskuteczny prawnie

I co nie skutkuje żadnymi konsekwencjami, nawet dopłaceniem ceny kota do hodowli?
A co do nieskuteczności, to bym dyskutowała.. Też kiedyś słyszałam od prawników, nie da się, raz, że umowa, dwa, że podpisana z organem państwowym (powiedzmy).. niezłą kasę odzyskałam :mrgreen: Edit: Właśnie na podstawie "wprowadzenie w błąd" ..
Wybaczcie OT
Ostatnio edytowano Pon maja 13, 2013 22:00 przez pwpw, łącznie edytowano 1 raz
pwpw
 

Post » Pon maja 13, 2013 21:59 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

PS. Od wczoraj, kiedy to przeczytałam historię, którą podlinkowała alix76, czytam sobie piekielnych.pl. Właśnie trafiłam na taką historyjkę "w temacie". http://piekielni.pl/49981#comments

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pon maja 13, 2013 22:05 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

koteczekanusi pisze:Dlaczego? Są jakieś przeszkody prawne, by zawrzeć w umowie prawo do odstąpienia od umowy? Umowa cywilna jak każda inna.

nie
według polskiego prawa kot jest rzeczą, jak np samochód.
w momencie podpisania umowy kupna -sprzedaży hodowca przenosi prawa własności na nabywcę i nie dopuszczalne jest w takiej umowie zawarcie punktów, które ograniczają jego prawa do rozporządzania rzeczą.
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon maja 13, 2013 22:24 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

To ogólny przepis ze zobowiązań z kc. Nie ma nic wspólnego z prawem do rozporządzania rzeczą.
Art. 395.
§ 1. Można zastrzec, że jednej lub obu stronom przysługiwać będzie w ciągu oznaczonego terminu prawo odstąpienia od umowy. Prawo to wykonywa się przez oświadczenie złożone drugiej stronie.
§ 2. W razie wykonania prawa odstąpienia umowa uważana jest za nie zawartą. To, co strony już świadczyły, ulega zwrotowi w stanie nie zmienionym, chyba że zmiana była konieczna w granicach zwykłego zarządu. Za świadczone usługi oraz za korzystanie z rzeczy należy się drugiej stronie odpowiednie wynagrodzenie.
Art. 396.
Jeżeli zostało zastrzeżone, że jednej lub obu stronom wolno od umowy odstąpić za zapłatą oznaczonej sumy (odstępne), oświadczenie o odstąpieniu jest skuteczne tylko wtedy, gdy zostało złożone jednocześnie z zapłatą odstępnego.

Poza tym są jeszcze przepisy o warunkach, np. warunek rozwiązujący. Nie można ich zastrzegać tylko przy nieruchomościach.
Art. 89.
Z zastrzeżeniem wyjątków w ustawie przewidzianych albo wynikających z właści-wości czynności prawnej, powstanie lub ustanie skutków czynności prawnej można uzależnić od zdarzenia przyszłego i niepewnego (warunek).
No i główna zasada - swobody umów.
Myślę, że prawnie jak najbardziej się da to załatwić. Trzeba by się rozejrzeć, czy jest jakaś praktyka sądowa w tym zakresie.
Akurat przy adopcjach jest łatwiej, bo nie jest to umowa odpłatna.

PS. Jest jeszcze prawo odkupu, ale z tym gorzej, bo ograniczone do 5 lat (choć z drugiej strony, jeśli takie rzeczy nie ujawnią się w tym okresie, to pewnie będzie ok), no i są tak bardziej skomplikowane rozliczenia - żeby się nie okazało, że chamowi jeszcze trzeba dopłacać.
Ostatnio edytowano Pon maja 13, 2013 22:32 przez koteczekanusi, łącznie edytowano 1 raz

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pon maja 13, 2013 22:30 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

pwpw pisze:Dla mnie są mocne podstawy by odebrać Tigrę, umowa została złamana, mało tego wpis z 9 stycznia udowadnia, że została podpisana 'w złej wierze', a dodatkowo dziewczyny mogą ją unieważnić bo zostały 'wprowadzone w błąd' .. jest aż nadto podstaw prawnych by ścigać takich oszustów.

Nie została złamana. To jest FAKT.
Nie została podpisana w złej wierze. To jest FAKT.
Nie mogą odebrać kota. To jest FAKT.
Nie zostały wprowadzone w błąd. To jest FAKT.
Nie ma podstaw prawnych w tym przypadku. To jest FAKT.

Nazywanie właścicielki kota "oszustką" JEST bezpodstawne.

Dziwne, ze moderacja pozwala na takie wypowiedzi.

koteczekanusi - nie ma czegoś takiego jak umowa adopcji. Jest za to nieodpłatne przekazanie rzeczy jaką jest kot. I te artykuły, które cytujesz są niestosowne w tym przypadku. I jest trudniej a nie łatwiej obronić ją w sądzie. Zwłaszcza używając jako argumentu tak nieprecyzyjnie określonego w umowie punktu jakim jest "niewychodzenie kota".
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39191
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 19 gości