Adopcje...młode persiaki nadchodzą!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon maja 13, 2013 16:06 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

ewissko pisze:Obawiam się o los tego kota ( nagły wypadek, zagubienie na działkach ).

to jest duża i nieuprawniona nadinterpretacja i nie powinna mieć miejsca, niezależnie od zaistniałej sytuacji
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon maja 13, 2013 16:32 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

ManfredkotTusi. Dziewczyny piszą, że ustnie zobowiązałaś się, że kot bedzie niewychodzącym.
Czy możesz się do tego ustosunkować?
Obrazek
Obrazek Czesio 6.04.2015 [*]

Mulesia

Avatar użytkownika
 
Posty: 6440
Od: Czw cze 03, 2010 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pon maja 13, 2013 16:50 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Mulesia pisze:ManfredkotTusi. Dziewczyny piszą, że ustnie zobowiązałaś się, że kot bedzie niewychodzącym.
Czy możesz się do tego ustosunkować?

Jeśli tak było, to grożenie dorosłym, wykształconym ludziom paragrafami [niewykształconym zresztą też] jest po prostu śmieszne. Abstrahując od meritum sprawy - że sie tak wpiszę w podniosły ton.
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25575
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 13, 2013 16:53 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Mulesia pisze:ManfredkotTusi. Dziewczyny piszą, że ustnie zobowiązałaś się, że kot bedzie niewychodzącym.
Czy możesz się do tego ustosunkować?


Umowa to twór istniejący nie tylko na piśmie, jest też i umowa ustna.
Obie powinny być tak samo respektowane w każdym aspekcie.
Jeśli daję komuś słowo, że kot będzie nie wychodzący - to kot nie wychodzi na działkę,
na boisko, do parku, czy wreszcie nie biega po osiedlu w czwartki i niedziele ( luźne przykłady
nadinterpretacji ).
Proste to i logiczne.

Nie rzucam kamieniami w ludzi, którzy chcą mieć wychodzące koty.
No ale szukajcie ich tam gdzie obie strony na taki warunek się zgadzają.


Kłamstwo małe czy duże, pozostaje kłamstwem.
Niedotrzymanie umowy pisemnej czy ustnej jest takim samym złem.


Ja dołączam się do pytania Mulesi o ustosunkowanie się ManfredkotTusi do tego , czy zobowiązała się ustnie
że Tigra będzie kotem niewychodzącym ???


Edit : korekta słowa.
Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci, nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci” ---- Jan Sztaudynger
Obrazek...ObrazekA tu znajdziesz nasz koci wątek: http://tiny.pl/hk6cq

Monika_Krk

Avatar użytkownika
 
Posty: 4693
Od: Wto lis 27, 2012 12:51
Lokalizacja: Kraków - tu żyją Smoki, Lajkoniki i Koty .

Post » Pon maja 13, 2013 18:07 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

a prawda jest taka ze kazdy zrobi jak zechce...
są tacy co klamia i zmyslają
i w nosie maja ze cos obiecali...ze sie zobowiązali :(
i zadne umowy adopcyjne ani wizyty przed śród po adopcyjne
tego nie zmienią....
nie sposób odkryc prawdziwych intencji człowieka
który chce je przed nami ukryc...
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Pon maja 13, 2013 18:45 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

dalia pisze:
ewissko pisze:Obawiam się o los tego kota ( nagły wypadek, zagubienie na działkach ).

to jest duża i nieuprawniona nadinterpretacja i nie powinna mieć miejsca, niezależnie od zaistniałej sytuacji


To nie jest nieuprawniona nadinterpretacja - to przewidywanie skutków jakie moga nastąpić, gdy kot jest wychodzący.
To, że okolica ( wg jednej ze stron sporu ) była/ jest bezpieczna nie oznacza, iż nieszczęśliwy wypadek czy zaginięcie, zagryzienie przez bezpańskie psy etc. nie może się wydarzyć.
A tak w ogóle to pacta sunt servanda, nieprawdaż ?
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 13, 2013 19:20 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Blekitny.Irys pisze:
dalia pisze:
ewissko pisze:Obawiam się o los tego kota ( nagły wypadek, zagubienie na działkach ).

to jest duża i nieuprawniona nadinterpretacja i nie powinna mieć miejsca, niezależnie od zaistniałej sytuacji


To nie jest nieuprawniona nadinterpretacja - to przewidywanie skutków jakie moga nastąpić, gdy kot jest wychodzący.
To, że okolica ( wg jednej ze stron sporu ) była/ jest bezpieczna nie oznacza, iż nieszczęśliwy wypadek czy zaginięcie, zagryzienie przez bezpańskie psy etc. nie może się wydarzyć.
A tak w ogóle to pacta sunt servanda, nieprawdaż ?

jest nieuprawniona o rzecz nie jest o Tigrze tylko o Lusi
ale to moja wina bo pocięłam cytat - teraz część do której się odniosłam podkreśliłam
oto całość
ewissko pisze:Czas skończyć z pseudo grzecznością.
Czas nazwać kłamcę - kłamcą
oszusta - oszustem i taką osobą jest Tusia , świadomie kłamała i oszukiwała.

Przyjmuję za te słowa odpowiedzialność i jeśli Tusia czuje się obrażona niech postawi mnie przed sądem.


Nie chcę być złym prorokiem ale wydaje mi się , że Tusia manipuluje nami opisując obecną sytuację Lusi - system kar wobec kotki . Obawiam się o los tego kota ( nagły wypadek, zagubienie na działkach ).

W opiekę Tusi oddałabym tylko niedźwiedzia grizzli bo ten umie sam zadbać o swoje prawa!

Dziewczyny ! cóż mogę napisać ,wiele razy oszukano mnie , zmanipulowano ,okłamano, same wiecie młódka nie jestem ale na tyle naiwna , że jeszcze wierzę czego Wam i sobie życzę
Ewa


jest to bardzo daleko idąca nadinterpretacja bez oparcia w jakichkolwiek faktach, na dodatek wprost sugerująca celowe skrzywdzenie przez Tusię kota
tak się nie godzi
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon maja 13, 2013 19:43 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Pozostanę przy swoim zdaniu.
Ewa pisze "... obawiam się o los tego kota ( nagły wypadek, zagubienie na działkach)..."
Tu NIGDZIE nie ma sugestii jakoby p. Tusia celowo chciała skrzywdzić kota.
Jest tu obawa o dalszy los wychodzącego kota.
I ponownie - pacta sunt servanda, nieprawdaż?
I nie godzi się działać przeciwnie.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Blekitny.Irys

 
Posty: 3329
Od: Nie lut 17, 2013 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 13, 2013 19:55 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Bardzo mi przykro z powodu całej tej sytuacji :(
Czuję się w obowiązku coś napisać i trochę wytłumaczyć...
To ja byłam na wizycie przedadopcyjnej Tigry - i to ja wydałam pozytywną opinię o tym domku.
Szłam na wizytę po wcześniejszych rozmowach kotkins z Tusią - szłam wiedząc, że idę do potencjalnego domu niewychodzącego - przede wszystkim sprawdzić zabezpieczenia. Poszłam z Martą - forumową mgska.
Dom wydał nam się bardzo dobry - solidne zabezpieczenia, osiatkowany balkon, w miseczkach dobra karma, zadbane, ufne koty, mili domownicy i bardzo rozsądny młody chłopiec. Same pozytywy.
To było dawno, nie do końca pamiętam przebieg rozmowy - rozmawiało się miło, Tusia nie wszystko może wiedziała, ale była gotowa przyjmować sugestie i rady.
Przyznała, że kiedyś jej kot Maniuś wychodził na osiedlu ( mieszkanie jest na parterze), ale przemyśleli sprawę i postanowili zabezpieczyć balkon i nie wypuszczać kotów. Nie pamiętam, czy padł temat działki. Jeśli nawet - to na zasadzie, że koty jeździły latem na działkę. Nie wzbudziło to mojego niepokoju, bo w kontekście całej wizyty i rozmowy - przyjęłam, że Tigra wychodzić nie będzie, a nawet jeśli pojedzie na działkę - to wyjdzie na spacer co najwyżej w puszorku i na smyczy...
Moja wina, że nie wspomniałam o tej działce kotkins - może teraz nie byłoby tego wszystkiego... :( - ale było dla mnie oczywiste, że wszelkie ustalenia dotyczące adopcji są stronom wiadome i już uzgodnione...
Bardzo mi przykro i źle się z tym czuję
Na swoje usprawiedliwienie mogę napisać jedynie to, że ja miałam sprawdzić warunki w domu i ocenić stan zabezpieczeń, kwestie dotyczące umowy i jej warunków - nie należały do mnie.
Tusia wydała mi się osobą otwartą, miłą i uczciwą - nie miałam podstaw sądzić, że może chcieć coś zataić.
I przyjmuję opcję - że nie zrobiła tego celowo...

Jeśli jednak zobowiązała się nie wypuszczać Tigry - powinna dotrzymać ustaleń umowy. Bezwzględnie. To jest dla mnie bezdyskusyjne
Przyznam też, że widok Tigry na wysokim drzewie mnie zaniepokoił...

Nie jestem zwolenniczką domów wychodzących. Ale nie jestem w tym temacie ortodoksyjna.
Wszystko zależy od okolicy, predyspozycji kota i ustaleń przy adopcji.
Moje koty nie wychodzą. Dawno temu - jakieś 8 lat - kiedy Miki - wzięta z działek - miała roczek - kilka razy zabraliśmy ją na działkę. Przestała jeździć w momencie, gdy pogoniła ją sunia teściów, a Miki ze strachu - przebiegła jakieś 3 metry po siatkowym ogrodzeniu - raniąc sobie opuszki jednej łapki drutem. To był koniec jej wychodzenia na działce.
Ale mamy u nas w fundacji w tej chwili dwa koty, które nadają się do domów wychodzących - w bezpiecznej okolicy - i nawet powiedziałabym, że takie domy byłyby dla nich lepsze niż domy " zamknięte".
Ale...
Każdy dom wychodzący wiąże się z ryzykiem. Każdy. Czy to na wsi, czy w mieście, czy na działce.
Wszędzie kot może spaść z drzewa i zrobić sobie krzywdę, przestraszyć się hałasu i uciec, wpaść pod auto czy zostać pogryzionym przez psa sąsiadów... Trzeba mieć tego świadomość. Niedawno miałam smutny przykład kotki - w bardzo dobrym domu - domu wychodzącym w bardzo bezpiecznej okolicy. Kotka wróciła z samotnego spaceru z oskalpowanym ogonem - ogona nie udało się uratować niestety... :(

Naprawdę - kocie samotne spacery nie zawsze kończą się szczęśliwie... :(

Pomijając kwestię niedotrzymania warunków umowy - co jest niezaprzeczalne i bardzo nie w porządku - ManfredkotTusi to wg mnie dobry dom - koty są zadbane, leczone, szczepione, dobrze karmione i kochane.
Jedyne, co mnie niepokoi - poza wychodzeniem - to podejście do Lusi - wg mnie tej kici przydałby się behawiorysta - lub choćby Calm Aid na uspokojenie :( Koty naprawdę nie są złośliwe...
Mam nadzieję, że Tusia przemyśli sprawę wychodzenia kotów, bo ryzyko, że stanie się im coś złego jest naprawdę spore - a nie wierzę, by nie zależało Jej na ich zdrowiu i szczęściu.

Kotkins, Neigh - przepraszam, jeśli czujecie się zawiedzione moim osądem domu Tusi. Naprawdę jest mi przykro, że taka sytuacja zaistniała :(
Ostatnio edytowano Pon maja 13, 2013 20:03 przez Duszek686, łącznie edytowano 1 raz
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23787
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 13, 2013 20:02 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Tusia już 9 stycznia pisała o działce
viewtopic.php?p=9528077#p9528077
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon maja 13, 2013 20:07 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Błękitny.Irys - to nie tak. Sugestia jest i nie dotyczy wychodzenia kota...
Mnie jest Lusi bardzo żal, ale się nie posuwam do takich podejrzeń.

Co innego -
na wątku Kotkinsa, Anemon pisze o odebraniu Tigry.. Nie wiem, ale chyba nie chodzi o ukaranie Tusi, o udowodnienie kto ma rację itd. Krzywda spotka kotkę. Największa. Jeśli jest tak jak pisze Tusia, że kotka jest szczęśliwa, przywiązana i zadowolona...to to będzie nowy szok.
Nie mam pomysłu co zrobić i nie opowiadam sie za żadnym rozwiązaniem. Dalej uważam, że Tusia postąpiła fatalnie [taki eufemizm]. Ale kara spotka Tigrę...To trzeba wziąć pod uwagę.
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25575
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 13, 2013 20:12 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

dalia pisze:Tusia już 9 stycznia pisała o działce
viewtopic.php?p=9528077#p9528077


Spojrzałam. Faktycznie, dziewczyna sie przymierzała do wypuszczania Tigry.
Ale to zupełnie inny wątek przecież. Nie ma cudów, żeby każdy czytał wszystko. Nie ma możliwości, żeby ktoś kto oddaje kota do adopcji, prześledził wszystkie wpisy/posty aplikującego o tę adopcję, nie?
W takim razie tym bardziej nie jest uczciwe to co zrobiła, godząc sie na niewychodzenie kotki.
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25575
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 13, 2013 20:35 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

morelowa pisze:Co innego -
na wątku Kotkinsa, Anemon pisze o odebraniu Tigry.. Nie wiem, ale chyba nie chodzi o ukaranie Tusi, o udowodnienie kto ma rację itd. Krzywda spotka kotkę. Największa. Jeśli jest tak jak pisze Tusia, że kotka jest szczęśliwa, przywiązana i zadowolona...to to będzie nowy szok.
Nie mam pomysłu co zrobić i nie opowiadam sie za żadnym rozwiązaniem. Dalej uważam, że Tusia postąpiła fatalnie [taki eufemizm]. Ale kara spotka Tigrę...To trzeba wziąć pod uwagę.


Zdaje sobie sprawe, ze moze to byc z krzywda dla kotki. Ale wybieram miedzy (wg mnie) krzywda mniejsza i do naprawienia w kolejnym, dobrym domu, a niebezpieczenstwem, na ktore bedzie narazana nieustannie na dzialce.
Uwazam, ze decyzja nalezy do kotkinsa i Neigh.
I nie musze miec racji...
ObrazekObrazek
Angels can fly because they take themselves lightly

Anemon

 
Posty: 427
Od: Śro lis 05, 2008 21:24
Lokalizacja: Jelenia Góra

Post » Pon maja 13, 2013 20:39 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Anemon pisze:Uwazam, ze decyzja nalezy do kotkinsa i Neigh.
I nie musze miec racji...

Przepraszam ale nie masz racji. Decyzja należy do obecnej właścicielki kotki, która wyraźnie się co do tego określiła.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39191
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon maja 13, 2013 20:46 Re: Adopcje...smutny koniec...:(

Uscislam: wg mnie do kotkinsa i Neigh nalezy decyzja, czy podejmowac akcje odbierania kotki - zaleznie od tego, co jest napisane (i podpisane przez Tusie) w umowie, od tego, czy zdecyduja sie te akcje rozpoczac i od tego, co uznaja za lepsze dla kotki.
ObrazekObrazek
Angels can fly because they take themselves lightly

Anemon

 
Posty: 427
Od: Śro lis 05, 2008 21:24
Lokalizacja: Jelenia Góra

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ASK@ i 27 gości