Atlasik już w kochającym domku pod Łodzią :))))

dobrze, że wszystko dobrze się skończyło!
... mry!

Dobrze się skończy jak maluch znajdzie szybko domek, bo bardzo potrzebuje bliskości :1luvu:

Niedługo banerek można robić, tylko podleczyć malucha i do DT lub DS.

Dla tego malca juz niebo sie otworzyło!
Przecież za chwilę by nie żył!

Kotek żyje, oczka ma całkiem, całkiem, jest już zaopiekowany i wcale nie jest dzikuskiem.Przydałby mu się DT, to oczywiste.Jest prześliczny, naprawdę kocham takie umaszczenie.Coś czuję, że szybciutko znajdzie domek.Kciuki za to :ok:

Udostępniłam zdjęcia-cudny jest! :1luvu:

Kropko i Ewuniu dziękuję Wam bardzo :1luvu:

Koteczek jest już w lecznicy.
Zostawiłam mu między innymi obróżkę uspokajającą dla kotów, taką, co wydziela hormony, takie jak kotka swoim młodym, a kot rozpoznaje je całe swoje życie

On potrzebuje bardzo bliskości. Wczoraj pogryzł mojego TŻ i dostawał apopleksji, kiedy człowiek go dotykał, a dziś masowałam mu brzuszek, przytulałam, jadł samodzielnie, przekonał się do człowieka. Na razie strasznie miauczy jak jest sam.
Jutro zadzwonię do lecznicy, zapytam jak się czuje. Czy ktoś chce go tam odwiedzać?

Aha i nie wiem kogo poprosić o banerek dla Malucha?
Jego zdjęcia już Wam udostępniłam na str. 7

Dziękuję Wam Dziewczyny bardzo serdecznie i Tobie Magiczna Magdo :1luvu:

Gdyby nie Wy jego los byłby tragiczny, nie mam słów, płakać mi się chce, taki mikrusek :1luvu:

Dziki to on na pewno nie jest :wink:

na fotkach to wygląda tak na 8 tygodni. Śliczny.

goosia fotki jak to fotki :lol:

Ma około 4 tyg., jest chłopcem i nie jest w najgorszym stanie

Jak ktoś mógłby przygotować banerek dla niego, byłabym bardzo wdzięczna, żeby nie musiał zbyt długo siedzieć w lecznicy, sam :cry:

Ola on wczoraj był po prostu przerazony, zmarznięty, głodny-dlatego tak reagował!
Maleńkie kocie dziecko-tak bardzo potrzebował pomocy- i dzięki Wam-Tobie, TŻ-owi i wiesiaczek1 został uratowany niewatpliwie od smierci!
Nie należą mi się podziękowania-nic nie zrobiłam, nie mogłam nic zrobić, bo mieszkam kilkaset kilometrów od Łodzi