» Nie maja 05, 2013 21:37
Re: Anoreksja u kota, czyli topik dla niejadków
Bardzo ciekawa strona, dzięki wielkie:)
Tak szczerze mówiąc, podaję te witaminy co drugi dzień albo rzadziej (i są to tabletki na bazie drożdży a nie jakaś chemia), bo jakoś nie przekonuje mnie potrzeba tej suplementacji przy surowym mięsie. Tzn, uważam, że ładowanie sztucznych witamin w nadmiarze też może być szkodliwe, po prostu. Dokładam skurupki od jajek - zawsze, bo rozumiem równowaga wapń-fosfor.
U nas wyprawa do weta to cała logistyka, planowanie i strategia. Tzn nie mogę "wydać" sprawy za wcześnie, bo jak dziewczyny zwąchają, kotów nie ma:) Rzecz w tym, żeby koty dopaść, zanim wejdą w najgłębszy kąt (tylko co mi po tym, jak transporterek nieprzygotowany. A tknięcie transporterka to sygnał: wiać). Staram się zwykle zamknąć je w przedpokoju, gdzie nie ma gdzie się schować, ale pokojarzyły już tyle, że zamknięcie dwóch drzwi to sygnał wiać do trzeciego jeszcze otwartego pomieszczenia. A jak już nawet złapię, to wrzask nieziemski, plus bierny opór łapami o brzeg. Jak już uda mi się przy pomocy niejakiej dawki przemocy (nie cierpię tego) zapakować kota i zamknąć drzwiczki, zaczyna się żałosne zawodzenie, przechodzące w skowyt. Stresuje mnie to tak, że jadę samochodem cała zlana potem. Przy czym zauważyłam, że lepiej nie gadać do nich, nie ciumkać bo mój głos jest tylko jak sygnał, żeby drzeć się głośniej. Zdecydowanie lepszą strategią jest ignor.
W lecznicy w kolejce ostatnio wymyśliłam, że wyjmę kota i będę tulić, to może tak zredukuję stres. Skończyło się to... obsikaniem mnie po szyję, łącznie z torebką i butami:)