dune pisze:całkiem mylne masz wrażenie
Niestety, z alergiami żyje od lat
i wiem jak są podstępne i zmienne
wiem o czym pisze niestety
i po prostu ostrzegam....
Rozumiem. Ja z alergiami (różnymi) żyję od 27 lat (nie, nie od urodzenia - mam trochę więcej

). Różnych rzeczy przez te lata się nauczyłam, w tym jak zapobiegać, jeżeli objawy nie wystąpiły od razu. Stąd na przykład to kąpanie kota, filtry i nawilżacze w domu, odkurzacze parowe i takie tam. Oczywiście u każdego to wygląda inaczej, dlatego zdziwiłam się, że możesz o tym nie wiedzieć. Nazwijmy to ładnie, że jestem "świadomym alergikiem" :/. Możesz też nie mieć żadnych wątpliwości, że jeśli (tfu, tfu) objawy pojawią się już po tym, jak miziak przyzwyczai się do nas, zostanie zrobione wszystko co się da, żeby kota nie oddawać.
Osiem (a właściwie to dziewięć jak tak policzyłam) lat temu (pewnie czytałaś w tym wątku) zrobiłam na samym początku kardynalny błąd. A właściwie trzy. Po pierwsze zlekceważyłam pierwsze objawy alergii - pojawiły się po jakichś dwóch godzinach, ale uznałam, że mi przejdzie, bo przy poprzednim kocie tylko łzawiłam i kichałam przez jakieś trzy dni. Po drugie zamiast zadzwonić do fundacji, na siłę się przekonywałam, że mi przejdzie (po tygodniu miałam już niezłą jazdę astmatyczną). Oczywiście nie przeszło, bo alergen wciąż fruwał a organizm przeszedł w stan "permanentnego skurczu". Po trzecie wzięłam
DWA trzytygodniowe koty. Jak potem analizowałam sprawę, to być może przy jednym kocie rzeczywiście skończyłoby się trzydniowym katarem. Ale prawdopodobnie mój nieszczęsny organizm dostał potrójną dawkę tego, co był w stanie znieść - dwa koty plus latająca w powietrzu "dziecięca" sierść, dwa razy bardziej lotna od "dorosłej". Teraz bardziej wiem, na co uważać. I na pewno cztery razy się zastanowię, zanim zaproszę kota do domu. Na forum trudno opisać dokładnie wszystko, co się w takiej sytuacji robi, stosuje się dużo skrótów - bierzcie proszę na to poprawkę zanim uznacie kogoś za nieodpowiedzialną osobę, która do tego nie odróżnia kota od psa
