Ad rem :
Telefon, sytuacja :
Centrum miasta, kamienica do remontu, jeszcze teraz stoi pusta, ale już wykupiona, własność prywatna.
Na strychu pod podłogą "gniazdo", maluchy trzy ? cztery?
Mają około tygodnia, dwóch ? Bardziej tygodnia. Trudno mi określić, bo nie dość, że się nie znam, to oglądałam za pomocą latarki i systemu lusterek, ale malutkie są, uszątka maciupeńkie, kolory też raczej "niechodliwe" bure i może jakieś czarne.
Dziura wejściowa pod ścianą prowadzi wzdłuż jakichś rur, chyba odpływowych, kiedyś część strychu była zaadaptowana na mieszkania, żeby małe wydostać trzeba rozebrać częściowo podłogę, zerwać deski. Teraz miejsce jest idealne, ciepło, bezpiecznie, za około dwa, trzy tygodnie już nie, rusza remont, na pierwszy "ogień" idzie strych. Maluchy zginą, nie mają szans, wejdzie kilka ekip budowlanych i sprzęt, rozbiorą dach, zacznie się wyburzanie części ścian. Szkoda mi klusek. Matka buraska, wygląda dobrze, karmi i opiekuje się dziećmi, kluski też wyglądają na tłuste.
Nie wiem, czy kocica jest całkiem dzika, czy półoswojona. W podwórzu jest tam kilka kotów, które karmione są przez ludzi mieszkających w sąsiedniej kamienicy, ale łagodnie mówiąc wygląda to mało "chlujnie". Jak wychodziłam matka-buraska stała na ulicy i obserwowała mnie, czy na pewno już sobie idę.
Zostawiłam jej przy dziurze jedzenie, pewnie dobrze byłoby dawać jej tam regularnie, przez ustawieniem łapki, ale nie mam możliwości wchodzenia do środka kiedy chcę. Zdjęć nie mam, nie pomyślałam o aparacie, ale też nie bardzo jest co pokazać, drewniane deski i dziura, maluchom zdjęć zrobić się nie da, nie ma do nich dostępu.
Kamienica jest zamknięta, zamek i żelazna sztaba, nikt tam teraz nie mieszka, w środku wstępna rozbiórka i ogólna "gemela".
Co mogę:
Załatwić dostęp, pozwolenia, ekipę do rozebrania podłogi. Czy dostanę klucze "do ręki" choćby na czas łapanki nie wiem, pracuje nad tym.
Jestem weekendami w Poznaniu, mogę pomóc fizycznie, siedzieć tam, pilnować łapki, załatwić transport do przewozu, wesprzeć finansowo, teraz niezbyt dużo, w czerwcu po wypłacie więcej (pierwsza wypłata od pięciu miesięcy, więc na razie cienko).
Opłacić maluchom ogłoszenia i ogólnie wspierać ile dam radę.
Czego nie mogę :
Tego co najważniejsze _ osobiście zająć się rodziną, przez cały tydzień pracuje na wyjeździe i tak pewnie aż do grudnia. Nawet nie miejsce jest problemem, gdzieś bym wcisnęła tę klatkę, tylko moja "niebytność", no i trochę pewnie nieumiejętność obsługi.
Nie mam bladego pojęcia o łapaniu i dzikich kotach.
Co potrzeba :
Miejsca dla rodziny, żeby matka spokojnie mogła wykarmić małe.
Dużej klatki kenelówki na przetrzymanie.
Dobrych rad.
W dalszej perspektywie pewnie mile bardzo byłoby widziane jakieś wsparcie "karmowe", gdyby ktoś mógł.
Dokładnych namiarów wolałabym na razie publicznie nie podawać ( na wszelki wielki), żeby nie utrudnić akcji organizowania klucza.
Gdyby ktoś coś mógł, za trzy tygodnie będzie po nich.
