Kocianny... Coś się kończy :( coś się zaczyna :)

A dziękuję, dziękuję

Majówkę mam okrojoną (w czwartek idę do pracy), a potem będę majówkować u rodziców, z dala od futer, buuu.

Wróciłam dziś równie późno jak wczoraj - niby spokój i cisza, nie ma stert powyrywanych kłaków, ale Kocurra dzisiaj też, kiedy przyszłam, była schowana w łazience, w transporterku. Hmmm, a może jej zdaniem to mieszkanie przekocone jest i nie najlepiej się tu czuje? :roll:

Przecież mi zwierzor tego nie powie

A może zwyczajnie w swoim trzykolorowym łebku uznała, że są tu pewne "strefy wpływów" i łazienkę uznała za miejsce, do którego ma największe prawa, bo w pozostałej części rządzi syczący pasiasty potwór, tzn. Skierutek?
Ech, chciałabym wiedzieć, co też kotom się roi w tych ich okrągłych łebkach

Ba, nie Ty jedna...

Mnie się wydaje , że Kocurra na razie zajęła przyczółek i kombinuje ekspansję .
Ona w końcu przywykła do rewirów wolnych, skąd można uciec w razie czego gdzie pieprz rośnie.
W mieszkaniu ma terytorium ograniczone, ucieczka odcięta w razie wojny- musi więc przywyknąć do takiego
stanu rzeczy.
Łazienka to dla niej enklawa spokoju.
Za progiem obca banda ;-)

.

Możliwe, że tak właśnie jest.

Ale, ale - całą noc przespała już na kocyku pod fotelem, nie chowała się w łazience

To postęp, bo poprzedniej ewakuowała się nad ranem do łazienki. Syków nie słyszałam, raz Kocurra kogoś odstraszała, ale niezbyt głośno, poza tym raczej panował spokój w królestwie Kociann Tri Plus.

Czyli powolutku w dobrym kiertunku

Sytuacja się powoli stabilizuje, jak widzę. Szkoda, że nie masz kamer w domu, widziałabyś co koty robią pod Twoją nieobecność :wink:

Też żałuję :lol:

aczkolwiek pewnie większość czasu i tak śpią :wink:

A tak w ogóle to chcę ogłosić małą porażkę socjalizacyjną - była dziś Zuza, liczyłam, że obejrzy sobie dokładniej i Fairy, i Kocurrę-Tytanię, ale te strachulce chowały się po kątach, Zuza świadkiem, że dwa razy zmyliły mnie tak, że przez jakiś czas nie wiedziałam, gdzie dany kot się ukrył :roll:

Kocurrę wytropiłam w końcu w kącie za kuwetami, Fairy zabunkrowała się z kąciku za ławoskrzyniami i ciągle tam siedzi - daje się mi miziać, mruczy, ale jeszcze nie wyszła. A miałam nadzieję, że Zuzie uda jej się oczko w sobotę zakropić

Obawiam się, że guzik z tego wyjdzie, bo Wróżka-Zębuszka zwieje.
No nic, trudno, trzeba będzie ten jeden dzień ominąć.

A poza tym Zuza uświadomiła mi, durnej, że nawet dorosłego kota trzeba doszczepić po miesiącu, żeby zyskał odporność (jakoś mi się to zapomniało, hmmm), więc Fairy czeka powtórka, a Kocurrę, jak ją w końcu zaszczepię, również :roll:

Już się zaczęłam rozglądać za podkładami higienicznymi, żeby mieć czym transporter wyścielić, bo Kocurra pewnie znowu zasiura kontener ze stresu (albo nakupczy).

Jak nie zapomne to w sobote Ci przywioze ze dwa.

Jak Cię Zuza będzie częściej odwiedzać to się kocianny z nią oswoją.
Tri na wolności to się nieznajomym nie dawała do siebie zbliżyć, nieufna była, a może ostrożna, więc nawyki jej pozostały.

Hmm, no może i tak. W sumie to Kocianny też kiedyś okazywały rezerwę i musiały się do nowych ludzi przyzwyczajać - tylko Mori miała inaczej, ona wszystkich, od kuriera Animalia po pizzera przy drzwiach wita i pomiaukuje z radości.

Teraz Kocurra jest schowana za pralką, a Fairy pod telewizorem. Kocurra na szczęście wystawiła mi już brzucholek do głaskania i pomrukiwała, więc obrażona chyba nie jest, że ją przy Zuzie wzięłam na ręce, żeby całego kota zaprezentować. Fairy też chętnie daje się głaskać, ale na wszelki wypadek siedzi w kryjówce.

Aha, martwi mnie ciut, że Kocurrze nie zdarza się bawić, wędek z piórkami wręcz chyba się boi

Nadal mam wrażenie, że ona ma swoje niefajne przejścia z ludźmi :roll:

Aha, skoro była wcześniej nieufna wobec obcych, to mam zakładać, że do mnie Kocurra szybko się przyzwyczaiła, skoro pozwoliła się w ciągu pierwszych dni miziać? :mrgreen:

Ja zakładałam, że doceniła uwolnienie z lecznicowej klatki :wink:

Aha, Zu, nie musisz przywozić tych podkładów, kupię kilka na dniach

W sumie to jeszcze nie wiem, kiedy dokładnie będę z kotami do weta jechała - być może powinnam zabrać dwa sierściuchy, tj. Kocurrę-Tytanię na przegląd (może też badanie krwi) plus szczepienie, a Fairy na doszczepianie przed zabiegiem na oczku :roll:

Ale Fairy jak na razie nie zdarzyło się transporterka zasiurać, chociaż w lecznicy strasznie się denerwuje. Z Kocurrą wolę nie ryzykować.

A tak w ogóle to zauważyłam przed chwilą, że musiało dojść jednak ostatnio do jakichś konkretniejszych łapoczynów, bo zauważyłam zadrapanie na głowie Skierki nieco poniżej lewego ucha :roll:

Idę o zakład, że to ślad pazurków łazienkowej królowej elfów :twisted:

Skierka syczała, syczała, no i się dosyczała...
Mam nadzieję, że że futra ustawiły sobie trochę relacje i powtórki nie będzie :roll:

Leos mial regularnie nos drapany, bo jak to facet nie rozumial polityki dziewczyn

Mysle ze pomiedzy kopteczkami jest latwiej

zuza pisze:Leos mial regularnie nos drapany, bo jak to facet nie rozumial polityki dziewczyn Mysle ze pomiedzy kopteczkami jest latwiej

Sugerujesz, że to pikuś i nie ma się czym denerwować? :wink:

BTW chyba efekty tej akcji edukacyjnej są - Skierka dzisiaj wieczorem zetknęła się z Kocurrą nos w nos i nawet na nią nie nasyczała...

Kocurra-Tytania po zakończeniu dobrowolnego odosobnienia w łazience zaczęła się turlać na podłodze kuchni na oczach Kociann Starszych

no i moich, ma się rozumieć. Banshee chyba uznała to za zaproszenie do zabawy albo zaprzyjaźniania, bo zaczęła obwąchiwać trzykolorowe futro, ale wtedy syczenie powiadomiło ją, że takie poufałości nie są pożądane :roll:

Ale nie mam się w sumie o co czepiać, Kocurra jest u mnie od niecałych dwóch tygodni.
Maleńtas - Fairy jest od połowy marca mniej więcej. Dzisiaj wyraźnie przyjacielsko zaczepiała Banshee, przemykała też obok niej niemalże ocierając puchatym boczkiem

Hej hop

witajcie wieczorową porą dziewczyny - robię sobie przerwę w ogłaszaniu i paczam
co - gdzie słychać.
A u was sielankowo jak zwykle

.
A mówili , że kocice są trudniejsze od kocurków w dokacaniu i w ogóle.
Jak zwykle teoria teorią, a praktyka praktyką .
Fajnie macie, w waszym magicznym domku. :wink:

Monika_Krk pisze:A u was sielankowo jak zwykle

A bo ja wiem, czy aż tak sielankowo? Dla mnie sielanka jest, jak wszystkie Kocianny drzemią, bawią się albo zgodnie poszczekują na ptaki, a Kocurra ciągle się izoluje w zabawach :wink:

Ale może mam spaczony punkt widzenia, bo takie draśnięcie jak to na łebku Skierki to chyba najpoważniejsze obrażenia podczas dokacania.

W sumie to ciekawią mnie kocury - nie znam się na nich, żadnego nie miałam dłużej niż parę tygodni

Kocianny... Coś się kończy :( coś się zaczyna :)

Kto przegląda forum