vip pisze:Wyjatkiem jest Zosia.
Ona naprawdę bardzo cierpi.
Juz pomijam jej wycie pod drzwiami...ale sa inne symptomy, które zamiast się wyciszać, z dnia na dzień potęgują sie coraz bardziej.
Zosia stała się osowiała, bardzo smutna.
W zasadzie jedynym przejawem życia jest jej płacz pod drzwiami, wcale nie słabnący z czasem.
Zosia ma syndrom tygrysa w klatce...potrafi przez godzinę chodzić od ściany do ściany, albo krążyć bez celu dookoła pokoju.
Jestem załamana, bo mój kot jest nieszczęsliwy.
Gosiu - musisz rozważyć wszystkie ZA i PRZECIW. ktos napisał, ze lepszy rok szczesliwego życia , niż 10 lat wegetacji. Tez tak uważam. Mój Kocur ponad dwa lata mieszkał ze mną w bloku , na czwartym piętrze, gdzie nie było w ogóle opcji wypuszczania / wcześniej był kotem wychodzącym /. On nie płakał. Po prostu gasł. Nie miał apetytu , wszystko tylko memlał, był chudy , z matowym futrem - i przerażliwie smutny i apatyczny.
Kiedy przeprowadziliśmy się tu , gdzie mieszkamy obecnie, Kocur juz pierwszego dnia wybiegł na ogród - i rozkwitł po prostu. Ogon do góry, oczy rozbłysły, pysio usmiechnął sie . I wiesz co - miał wtedy trzy lata, a przez pierwsze pół roku Tu - urósł, zmężniał , był prawdziwym KOcurem. Niestety , nie długo dane było mu się cieszyc takim życiem - niecałe trzy lata. Nowotwór i tak by go zabił, bo rak przełyku odkryty u człowieka we wczesnym okresie daje się opanowac , w kota niestety nie. I nie jest związany z wychodzeniem . Jedyną pociecha dla mnie było tylko to , że mój kot nie żył długo , ale był szczęśliwy. Nikt z nas nie wie , jakie jest jego PRZEZNACZENIE, jaki scenariusz napisze nam życie. Ty tez nie wiesz , czy stres u Zosi nie wywoła czegos brzydkiego, czego nie da się odwrócic.
Popatrz - są takie koty , jak Ogrynia, która nie tęskni za wychodzeniem. Czytałam o innych dzikich dziczach , które mogły wychodzić , a nie chciały. Ale sa takie koty , jak KOcur, jak Ominia - jak ZOSIA ......
Pomyśl o tym.....Bo każdą śmierć opłaczesz tak samo i o każdą będziesz się obwiniać.....