Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
adwokatka pisze:Przeczytałam ten wątek, bo ostatnio podczytuję po cichu takich wiele - szukam pociechy dla siebie.
Ale tu postanowiłam się odezwać.
Izuniu bardzo, bardzo mi przykro z powodu Whiskey'go. Przytulam wirtualnie i zapalam światełko [']
Wiem, co przeszłaś i rozumiem Cię doskonale.
Ja straciłam moje najukochańsze futrzaste szczęście... to było 3 tygodnie temu... tyle dni, tyle pustych dni bez mojego kiteczka, a serce mi pęka, jakby zgasł przed chwilą... boli ciągle tak samo.
O naszej walce jest trochę tutaj: viewtopic.php?f=1&t=7808&start=930 (od str. 63)
Przeczytaj, to troszkę pomaga - nie ukoić ból - tego się nie da, ale jest coś pocieszającego, że tak kochamy i tak cierpimy, że jest nas więcej.
Trzymaj się... wróć - trzymajcie się ciepło - Ty i Whiskey.
izabela132 pisze: Adwokatko bardzo mi pzykro ze twoj kochany kotus odszedl od ciebie. Czytala o tym co przeszliscie. Uwierz mi ze on jest caly czasy czas obok ciebie, miauczy, robi ci byczki i masazk. A jak wraca za teczowy most to wtedy sie bawi z whiskim i innymi futrzakami. Zdaje mi sie ze nasze kotki odeszly w tym samym czSie. Moj whiskey 26 marzec, a twoje szczescie futrzane kied .
asiek o pisze:Czytam i ryczę... przypomina mi się mój Kacperek-odszedł 4 lata temu na niewydolność nerek.Mimo,że 2 nowe futrzaki szaleją w domu,to nigdy nie zastapią Kacpra,to już inne koty, niemniej kochane.
Jeżeli obudzisz się pewnego dnia i stwierdzisz,że łzy żalu zostały zastąpione czułym uśmiechem wspomnień to będzie dobrze. I tak powinna przebiegać żałoba.Wspominaj wszystkie wspaniałe chwile spędzone z kotusiem,oglądaj zdjęcia,filmiki i najważniejsze pamiętaj,że kicia która została, też przeżywa śmierć przyjaciela i potrzebuje ciebie bardziej niż kiedykolwiek.Trzymaj się.
Kociara82 pisze:nieraz jeszcze poleci lza albo i morze lez na wspomnienie kociego przyjaciela, czasem tak musi byc. Ale jesli potraficie sie usmiechac do wspomnien o Nim-to znaczy, ze jest juz lepiejKotus na pewno za TM znalazl kochajacego go czlowieka, dom, jaki mial tutaj i dzieki temu tez czuwa nad ukochanym czlowiekiem, ktory tu, na ziemi pozostal teskniac za najukochanszym miauczacym pyszczkiem.
Whiskey [*] -pamietamy
agusialublin pisze:Oj dziewczyny, czytam i płaczę razem z Wami.
Romeo, Whiskey teraz są w innym wspanialszym miejscu i patrzą na Was i machają Wam łapkami. I będą zawsze Was kochać tak mocno jak Wy będziecie kochać je. I na zawsze pozostaną w Waszych sercach.
Ale myślę też że w Waszych sercach znajdzie się jeszcze miejsce dla innego kotusia. Adwokatko nie porównuj innych kotów do Romeo. Kochaj je takimi jakie są. Żaden kotus nie będzie tak jak Romeo ale każdy z nich czeka na to aż go pokochasz i dasz mu z siebie wszystko co najlepsze.
Nie wiem jak to jest stracić kotusia ale wiem jak to jest stracić najwierniejszego przyjaciela, psa. Serce pęka, ten smutek i żal aż boli fizycznie. Pierwszą psinę musieliśmy uśpić, nosówka. Była u nas chyba z miesiąc. Walczyliśmy do końca, do momentu kiedy już nic nie dało się zrobić i nie można było patrzeć na jej cierpienie. Drugi psiak był z nami 3 lata. Wpadł pod samochód, zginął na miejscu.
Brakuje mi słów żeby opisać co ja wtedy czułam. Trzecia psinka była u nas rok. Trzeba było uśpić bo już nie można było patrzeć jak się męczy,od samego początku schorowana.
Teraz mam koty. Trzy. Są moim całym światem, moimi dziećmi. Całe moje życie kręci się wokół nich. Każde z nich traktuję tak samo, tyle samo miłości dla Rysi, Koko i Pysia. Ale nie porównuję ich ze sobą. Każde jest dla mnie moim skarbem i należy mu się tyle samo miłości. Gdybym wzięła czwartego kota(co jest moim marzeniem) tak samo bym go kochała jak te trzy.
Rozumiem to jak mówicie że drugi kotuś nie zastąpi Wam Romcia ani Whiskusia. Ze to nie będą oni. To fakt. Ale wiecie co te drugie kotusie zasługują też na Wasz miłość Dziewczyny. Nie można patrzeć codziennie na kota,karmić go,bawić się z nim i nic do niego czuć. Nie da się.
Tak bardzo bym chciała żeby Wasze serca się zagoiły, żebyście częściej się uśmiechały. Teraz jest czas żałoby. To wszystko jest takie świeże, gdzie nie spojrzeć to widzicie Romusia i Whiskusia. Też tak miałam jak straciłam swoje maleństwa. Potrafiłam rozpłakać się na ulicy na widok innego psiaka. Ale wiecie co, z czasem rany się zabliźniły. Z czasem zrobiłam się bardziej spokojna. Pamiętam je i zawsze będą w moim sercu. Ale teraz mam dla kogo życ, muszę żyć dla moich pociech.
Wy też macie dla kogo żyć. Dajcie im z siebie wszystko co macie najlepsze. One na to zasługują, bo kochają Was całymi swoimi serduszkami.
Dobra kończę bo się zapłaczę, piszę i ryczę
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 31 gości