Znamy już szczegóły historii:
Baśka szła na spacer ze schroniskowym Czortem (Lordem). Za stodołą, w krzakach leżał karton, na który zwrócił uwagę pies. Karton był ZAMKNIĘTY NA ZAKŁADKĘ, tak, jakby coś tam było. Baśka otworzyła karton i znalazła tam to rude nieszczęście. Zaniosła kota w kartonie do schroniska, gdzie była wetka. Obejrzały go wspólnie - przednia łapa wisiała połamana, wręcz zmiażdżona. Druga cała. Roztrzaskany nos i zakrwawiony pyszczek, ale kości głowy, szczęka, żuchwa całe.
Baśka się uparła że rudy będzie miał na imię Kismet.
Kismet dostał w schroniskowej lecznicy pierwszą pomoc, zastrzyk przeciwbólowy i pojechał z Basią na kociarnię. Jutro jedzie rano do kliniki. Musi mieć zrobiony rentgen łapy i komplet badań przed operacją.
Szacunkowo całe leczenie - ok. 1000 zł.
Dołączam do pikietujących o
medal dla Czorta.
A jak pomyślę o pudełku, to cała się trzęsę ze złości!!!
Ktoś wiedział, że kot jeszcze żyje - zamknął pudełko. Z cierpiącym, zakrwawionym kotem w środku.