
Pewnie jak co niektórzy pamiętają z pierwszego wątku całe życie byłam psiarą.Pierwsza sunia Simka - mieszaniec pinczerka z pekińczykiem trafiła pod mój dach w 1986 roku. Nie znaczy to że w moim domu wcześniej nie było zwierząt - był kanarek Maciuś,chomik Kubuś i całe akwarium rybek.
Simkę wzięliśmy ze względu na tatę.Kiedy zachorował popadł w depresję - nie wychodził z domu,całe dnie spędzał na leżeniu w łóżku i patrzeniu w sufit.Pies był motywacją żeby ruszyć się z domu i podziałało.Tata zżył się z sunią i stała się jego ukochanym pieskiem.Gdy miała 15 lat i od 11 lat przebywała z nami ciężko zachorowała i trzeba było podjąć decyzję o eutanazji aby skrócić jej cierpienia.Oczywiście nie było chętnych i to ja musiałam spełnić ten przykry obowiązek



Tata zaciął się i powiedział że w tym domu nigdy już nie będzie psa. On za bardzo się przyzwyczaja i zbyt bolesne jest dla niego rozstanie.
