» Nie kwi 21, 2013 1:18
Re: Widzę....czuję...Pomóż nam Pomagać - SZCZECIN -
Oni te koty tam zanieśli.Maksiu [*] wcale tam nie zginął, tylko najprawdopodobniej pies zaatakował go i poranił przy altance i to jego ślady łapek we krwi znalazłam.Kończyły się w miejscu drugiej kociej stołówki.Często tam jadł.W tym miejscu tuż przed wejściem do niej była ta rozległa i głęboka plama krwi.Myśle ze próbował sie ratować i wskoczyć na daszek pomieszczenia, albo wbiec do środka i uciec dziurą w murze, ale pies był szybszy i poranione łapki mu to niemożliwiły.Tam pies go dopadł i zagryzł.Krew na śniegu pochodziła z głębokich ran w podbrzuszu.Musiał tam kilka godzin leżeć ,bo widok był taki jakby się tam wykrwawił.
Nie zwróciłam na to uwagi.Może dlatego że się zdenerwowałam widokiem Maksia [*]Dopiero Mąż jak wrócił to mnie zapytał jeszcze o szczegóły.I rzeczywiście kilka rzeczy zwróciło moją uwagę.
Teoretycznie pod kotem powinny być ślady krwi w miejscu w którym leżał.Zwłaszcza przy takich ranach.Leżał przy murze na liściach i kawałkach szkła, konkretnie szyby.Wszystko pod nim było zupełnie suche i czyste.Nawet futerko a takie być nie powinno, kilka dni wstecz padało.To futro powinno być co najmniej posklejane i od dużej ilosci krwi jak i deszczu, wilgoci czy śniegu.Wtedy leżał jeszcze wysoki śnieg.I powinno po takim leżeniu pod gołym niebem wygladać w tych warunkach zupełnie inaczej.Lub nawet nie wyglądać wcale, ze względu na lisy w tym terenie.
Pisałam Wam ostatnio że zdziwił mnie doskonały wygląd.Miękkie błyszczące futerko.Zupełnie suche z każdej strony ,tak jakby odszedł przed chwilka.Mało tego kiedy go zobaczyłam wyglądał jak śpiący kot.Zwinięty w kłębek.Tak nie odchodzi zagryzany kot.Widziałam takie ciała na Tęczy.
Gdzieś u siebie ukryli te koty.W suchym miejscu.Leżały tam prawie miesiąc.Moim zdaniem wyniesli je kilka dni temu.Tuż przed tym jak znalazłam Maksia.
Zanim znalazłam Maksia [*] Bezdomna coś próbowała mi powiedzieć.Że jak szli razem z jednym z nich, to chciał jej nawet pokazać gdzie wynieśli zagryzione koty.Ale ona nie chciała przedzierać sie przez ten teren, twierdząc ze sa tam bagna.Była w tym dniu w takim stanie, ze nie potrafiłam uzyskać żadnych szczegółów.Zawróciłam i szukałam ale w innym miejscu.
Dopiero następnego dnia zobaczyłam Maksia [*] i to tylko dlatego że od pewnego czasu codziennie karmie tam kotkę.Mamę Maksia [*].Długo nie wychodziła ,wiec krążyłam po terenie.Myśle ze nie podejrzewali ze znajde sie w tym terenie.Ta kotka była wcześniej karmiona dużo bliżej.Pewnie zauważyła ze dzieje sie coś bardzo złego i wyniosła sie jak najdalej od altanki w miejsce gdzie mogła jeszcze znależć jakiekolwiek schronienie pod deskami i ruinami.