wiem... to jest niesprawiedliwe... a Lolus jest taki sliczny....

kochane malenstwo....
mam slabosc do czarnych kotow... zakochuje sie natychmiast w kazdym czarnidle-bezwarunkowo-od pierwszego wejrzenia...
Ale widac po pyszczku, po oczkach, ze coraz slabszy jest. Trzyma sie dzieki temu, ze ma kogos, kto go kocha i stara sie mu pomoc najlepiej jak potrafi. Ma fantastyczny dom, kocha i jest kochany, nie odchodzi sam jako nikomu nieznany kot... on czuje wasza milosc i odwzajemnia wszystko. Nie poddal sie jeszcze, resztkami sil walczy, ale robi to dla was! Wy walczycie o niego to i on chce o siebie zawalczyc, dla was, z milosci do was!
Jakby nie wy, to juz dawno by go nie bylo na tym swiecie, odchodzil by w cierpieniach niemozliwych nie zdazywszy poznac, co to znaczy byc czyims kotem, byc waznym dla kogos.
Wiem, ze czlowiekowi w takich chwilach jest bardzo ciezko, ja bym chyba bez psychotropow nie dala rady wytrzymac... Ale dla tego cudnego koteczka bardzo wiele znaczy to, ze ktos przy nim jest...
A niestety im silniejsza jest milosc do zwierzaka tym bardziej boli swiadomosc, ze nie mozna zrobic nic, ze za moment bedzie trzeba podjac najciezsza decyzje...
