Nie pisałam już nic wczoraj, bo jeszcze wieczorem targałam Soserka do okulisty (znalazł się wolny termin, a następny byłby za dwa tygodnie). Oko mu się zapada coraz bardziej. Dużo przy jego cukrzycy zrobić nie można. Sytuacja aż się prosi o steryd, ale wtedy cukier poleci mu w kosmos... Jeszcze bardziej?

Tak więc gasimy pożar, nosząc wodę w naparstku...

Odrósł ropień na powiece i znów trzeba było wyciskać.
Lusiowy zadek okazał się piękny.
Samonaprostowanie wyszło jej całkiem nieźle. Nie grozi jej żaden nagły paraliż, ani inne komplikacje. Ma trochę uszkodzone kręgi w ogonie, ale nic poważnego. Ciut krzywo zrośnięta prawa strona miednicy jest przyczyną lekko rozbujanego chodu. Może mieć wahania nastroju przy nagłych zmianach pogody, przechodzeniu frontów atmosferycznych i trzeba mieć tego świadomość. Jedyne konsekwencje, jakie mogą pojawić się z czasem, to skłonność do zatwardzeń. Badania krwi wyszły znakomite.
Barbarka będzie dostawać leki wziewne. Na razie wetka pożyczyła mi swój aerokat, żebyśmy ćwiczyły.
Czy może wiecie/znacie kogoś, kto używał i już nie potrzebuje i byłby skłonny odstąpić za jakąś rozsądną cenę? Bo nowy, to koszt ok. 200 zł...

Może powinnam założyć wątek na ten temat? Gdzie? Na KŁ?