Spraw do załatwienia i kłopotów ostatnio jakoś przybyło.

Czasu na nic nie starcza, a chociaż najbliższy tydzień mam wolny od pracy, to rodzinnych obowiązków dla odmiany więcej. Cóż, samo życie...
Bazylia w stresie 24 godziny na dobę. Atmosfera w sypialni stała się dla wszystkich tam nie do wytrzymania. Mój Rudy własnie ma dziurę w uchu wygryzioną, krwawa rana. Nigdy wcześniej takiej jatki u mnie nie było.

Nie wiem kto go tak urządził, ale agresja Bazylki mogła się przenieść na każdego kota.

Zamknęłam teraz Bazylkę w łazience. Może samotność ją wyciszy, a w ramach zabijania nudy będzie się przyglądać życiu osiedlowemu za oknem?
Rozmaite zgłoszenia adopyjne czasem się trafią (chociaż teraz wszyscy chcą tylko kociaki do 4 miesiąca), ale ostatnio nic z żadnej adopcji nie wyszło.