W sprawie Inki cisza.
Czekam na ostateczną decyzję Pani, która była nią zainteresowana.
Drugiemu domkowi podziękowałam po kolejnej rozmowie, bo Pan podkreślił, że kot nie może mu nabrudzić, mam doleczyć uszy, bo on leczyć nie będzie. A na pytanie co zrobi jak kot zachoruje zapadła cisza. I balkonu nie zabezpieczy, bo przecież nic się nie stanie jak kot po barierce na 1szym piętrze pochodzi. Drążę i męczę pytaniami, bo nie chcę powtórzyć mojego wcześniejszego błędu.
Poza tym kilka dziwnych telefonów, łącznie z jednym ciekawym, gdzie Pani chciała kotka dla niespełna 2letniego dziecka, ale Inki nie chce, bo za duża i jej dziecko zagryzie

Na moje sugestie, żeby wstrzymała się może z decyzją o kocie dla tak małego dziecka (oj darło się ono w tle...) obraziła się, powiedziała, że jestem nienormalna i rozłączyła się.
Trzymajcie kciuki za pozytywną decyzję Pani, z którą jestem w kontakcie. U niej Inka miałaby naprawdę dobrze. To mądra i odpowiedzialna osoba.
U dziewczyn stosunki bardzo dziwne. Potrafią jeść z jednej miski, korzystać na zmianę ze swoich kuwet, ba, nawet czasami leżeć obok siebie (tylko Klara musi najpierw zasnąć i dopiero potem Inka kładzie się obok). Jednak każdy inny moment aktywności i ich swobodnego chodzenia po domu to walki, zaganianie się w kąt i wyrywanie sobie na wzajem futra okraszone wrzaskami

Dosłownie fruwa u mnie futro. Chyba powinnam pomyśleć o czym na uspokojenie... dla siebie, bo mam już ich walk dosyć. To nie tak, że tylko Klara atakuje. Inka to wredna małpa i nieźle ją prowokuje, a jak Klara nie patrzy to także atakuje. Wariatki dwie
