Moje dalej śpią . Zapowiada się nocna gonitwa .
Tak sobie czytałam i trafiłam na parę wątków o dokoceniu . I wspominam moje

. Naczytawszy się do syta o warkotach , sykach , biciu sie i obrażaniu rezydentów .Czesio syczał na malutkiego persika , którego mieliśmy w gościach . I oglądnowszy reakcję Łatka , który na widok psów dostał trzęsiawki - Trząsł się ze strach , syczał i nie miał siły oczu otworzyć . Pojechałam do Dorotki po kociaki . A w sumie po niebieskiego kocurka i burą koteczkę na tymczas . Kocurek mnie olał . Nie olała Luna . No , bo przyszła , zaczepiała . W transporterze siedziały już niebieski i bura . Ale mi jakoś tak dziwnie było . Wróciłam do pokoju kociaków, w towarzystwie LimLim , otworzyłam transporter i kocurek uciekł , bura siedziała a niebieska kicia przyszła .A Dorotka na szybko umowy adopcyjne zmieniała

. I przyjechała ze mną do domku .

Pierwsze spotkanie kotów wyglądało tak : małe siedziały w wiklinowym koszyku , Czesio podszedł do nich , powąchał popatrzył

. Poszedł , przyniósł myszkę , położył przed koszem i dalej patrzy

. One też

. Potem kocur wsadził łeb do kosza i zaczął je myć . Czyli chyba dobrze . Psica obwąchała i olała . Kajtek zaczął niańczyć . Starał się odganiać Czesia od małych . Stawał między nimi a Gackiem , kiedy ta chciała dojść i je powąchać . Pilnował , żeby nigdzie nie weszły . Nosem je odgarniał . Czesio spał z nimi , bawił sie i mył . Sunia pilnowała porządku .

Łagodnie to nawet poszło .
Teraz myślę po cichu jak zapoznać Łatka z towarzystwem . Tak na spokojnie . Żeby żadnego nie zestresować .
