Nadrobiłam zaległości w czytaniu a trochę tego było

Dzieje się, oj dzieje.
Więc po kolei.
Ten wpis z 28 marca na FB to ta dziewczyna, która się do mnie odezwała. Była u mnie, odwiedziłyśmy kotki w Koneserze, ale sytuacja jest u niej trochę skomplikowana. Balkon to raz, ale w ubiegły weekend przywiozła do domu nowego kota, chyba dwumiesięcznego, jakiegoś rasowca. A ma jeszcze starszą, chorą kotkę. To ta biała ze zdjęcia na FB. Kotka jest poważnie chora, po operacji nowotworu i chyba ma przerzuty, możliwe, że wiele czasu jej nie zostało. I w związku tym mam też dodatkowy problem bo wydaje mi się, że ona powinna mieć spokój a nie, najpierw maluch, później kotka do oswajania. A tak w ogóle to napisałam jej dziś, że Tri jest w lecznicy i do tej pory nie odpisała, więc zobaczymy. Ale najciekawsze jest to, że ludzie, od których kupiła maluszka, hodowcy przecież, nawet nie zapytali jej o okna i balkon.
Ale, ale, zadzwoniła dziś do mnie pani, która znalazła w sklepie zoologicznym ogłoszenie, wprawdzie z innym kotem, ale specjalnie nie zdejmowałam bo a nuż... Pomyślałam wstępnie, żeby jej oddać Ślepinkę p. Ewy, ale Ewa protestuje, jak zwykle zresztą. Więc jeśli nic z tego nie wyjdzie to Tri będzie następna w kolejce. Pani ma wprawdzie prawie 70 lat i słabo widzi, ale mieszka niedaleko mnie i w tej jednej rozmowie mnie przekonała. Po prostu wymarzona opiekunka. W święta straciła 14-letnią kotkę i nie może się przyzwyczaić do pustego domu.
Gdyby zaistniała taka sytuacja, że musiałabym wypuścić Tri to wiem na pewno, że drugi raz nie dałaby się złapać. Więc nie wiem co zrobię, ale nie ma takiej opcji. Chociaż trzeba też brać pod uwgę taką możliwość, że jak odzyska siły to tak da tam wszystkim popalić, że stwierdzą, że nie nadje się do adopcji, że dzikus i tyle. Ale mam nadzieję, że tak nie będzie.
A Maciuś, biedny, sam jeden czekał na mnie przy budkach, bo reszta kotów siedzi w innym miejscu.
Mata Hari mi się podoba, ale ona źle skończyła więc trochę strach

Ale skoro się podoba, to nie mam nie przeciwko. Inne propozycje też ok
Z lecznicy. Temperatura zaczęła spadać, ale po jednym dniu to jeszcze im trudno rokować. Kicia daje się badać, choć trochę protestuje, ale mówią, że trudniejsze koty mieli. Najważniejsze, że wyniki nie wskazują na nic poważnego. Jutro będzie moja wetka i może będzie mogła powiedzieć coś więcej. Może warto by ją było zaszczepić na koniec. Ale to potem, zobaczymy na ile kasy wystarczy.
Mam nadzieję, że ogarnęłam wszystkie pytania.
Dziękuję wszystkim zaangażowanym w pomoc dla Tri.