Tygrysek słabiutko.
W nocy bolał go brzuszek, Imodium nie zatrzymało biegunki, wczoraj wzięłam od wetów Ditrivet na brzuszek. Dzisiaj rano podałam pół (wczoraj nie mogłam, bo rano ze sterydem B12 dostał). No i się nie wyrażę, co przed chwilą miałam w domu. Po tej połówce malutkiej tabletki, która wcale nie jest jakoś szczególnie ohydna w smaku, mam połowę podłogi obślinioną, spienioną albo obrzyganą. A z pyszczka dalej Tygryskowi się fafluny spienionej śliny wydobywają. Na próby wytarcia pyszczka odskakuje na dwa metry. Sznyt na sobie nie liczę. Mam nadzieję, że się w ciągu godziny uspokoi, bo dzisiaj muszę wyjść o konkretnej porze na jakieś dwie godziny. Po prostu muszę. A później ściągnę wetów.