» Pon kwi 08, 2013 13:35
Re: Karmicielka prześladowana-WYGRANA!
UCHWAŁA Nr XXVII/263/12 RADY MIEJSKIEJ w KORONOWIE
z dnia 31 października 2012 r.
w sprawie uchwalenia regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie Gminy Koronowo Rozdział 5.
Obowiązki osób utrzymujących zwierzęta domowe
§ 12.1. Osoby utrzymujące zwierzęta domowe (w tym zwierzęta nieudomowione, utrzymywane w charakterze zwierząt domowych) lub opiekunowie zwierząt, zobowiązani są do stałego dozoru nad Dziennik Urzedowy Województwa Kujawsko-Pomorskiego – 6 – Poz. 2627
zwierzętami oraz zachowania środków ostrożności zapewniających ochronę przed uciążliwością oraz zagrożeniem dla ludzi i mienia, m in. poprzez:
1) prowadzenie zwierząt, w tym psów na uwięzi, a psów wykazujących agresywność i ras psów uznawanych za agresywne dodatkowo w kagańcu;
2) przewożenie zwierząt w środkach komunikacji publicznej na uwięzi, a psów wykazujących agresywność i ras psów uznawanych za agresywne dodatkowo w kagańcu;
3) natychmiastowe usuwanie zanieczyszczeń pozostawionych przez zwierzęta domowe na chodnikach, jezdniach, placach, parkingach, terenach zielonych i innych terenach przeznaczonych do wspólnego użytku; nie dotyczy osób niewidomych i niedowidzących, których przewodnikiem jest pies. Nieczystości umieszczone w opakowaniach ulegających biodegradacji mogą być deponowane w pojemnikach na odpady komunalne.
Najgorsze jest, że wszędzie chcą świadków. A jak wiem z doświadczenia nikt pyska nie otworzy by nie narazić się nikomu bo lepiej za plecami tyłki obrabiać. W sprawie sądowej też tak było, jedynie te trzy baby co latały na skargę do zarządców zostaly wrobione w świadkowanie i potem żałowały. Satysfakcję miała właśnie żona jednego z nich o której wyżej.Ma dwa psy. Cały czas przedtem i teraz robi to złośliwie. Wtedy to nie było ogrodzenia dla kotów i puszczała je w chwili kiedy koty zeszły się do jedzenia wtedy psy miały przykazane goń kota i koty fruwały a jedzenie rozrzucone i zamarznięte a babsko na rogu bloku i gęba roześmiana a mi łzy same ciekły. Wtedy złożyłam skarge do Animalsów i dostała pismo to jakis czas chodziła ze smyczą a teraz znowu nawet w ręku nie ma smyczy. Najgorsze,że właśnie te osoby tzn.ci dwaj i jeszcze jedna ich kumpela od świadkowania i krzyczenia prowadzają psy bez smyczy. "Poszkodowany" w sądzie ma 3 psy, jednego czasem ma na smyczy a dwa idą luzem i gonią co popadnie. Ostatnio jego synowa miała wszystkie bez smyczy i biegały przy naszym bloku, szłam z działki a one szczekające do mnie. Stanęłam jak wryta zwróciłam uwagę to mi gówniara odpyskowała,że nie są agresywne, bo moje koty są agresywne i psy są też wolnożyjące i mogą latać luzem. Ich świadkowa ma 1 psa i zawsze lata luzem na działkę i koło bloków choć mieszka na początku wsi jak pan od trzech psów. Na tablicy działkowej też wisi zakaz wprowadzania psów bez smyczy ale oni cały czas czują się bezkarni a dzielnicowy idzie im na rękę.
Z dzielnicowym to był przypadek jak rozmawiałam telef. bo mnie pewnej niedzieli wkurzył taki widok: Podjechal radiowóz z dzielnicowym i drugim policjantem do klatki obok (tam mieszka to babsko), pierwszy poszedł do tej klatki a drugi został. W tym czasie wyszło babsko z psami luzem i siedział kot, rzuciły się psy na kota , ten uciekł pod radiowóz a koty wkoło go goniły, baba niby je wołała i stała przy radiowozie. zero reakcji ze strony policjanta... Wrócił dzielnicowy i mieli odjeżdżac ale tak sie wnerwiłam,że zadzwoniłam na policję mówiąc o sytuacji i pytając czy nie powinno być reakcji czy pouczenia babska? Obiecano zaraz ich poinformować o skardze. Nie podałam moich danych ale widać dzielnicoy już tak mnie polubił,że się domyślił i zarzaz oddzwonił pytając czy składałam skargę, musiałam potwierdzić nie byo wyjścia. Zapytał czy w sądzie to potwierdzę. Wiem,ze nie będe miała żadnych szans bo jakie mam dowody a nie mam świadków powiedziałam,że mam już dość sądu i ma zwrócić uwagę babie. On wtedy uznał,że może to zrobić ale pani będzie tłumaczyć,że to miejsce odosobnione i można psy luzem puszczać a on je mijał i nie widział by były agresywne chyba,że ktoś czuje się zagrożony to ma sprawę założyc z powództwa cywilnego. Wykrzyczałam mu już wtedy,że jakie miejsce odosobnione miedzy blokami żarty sobie robi a ja czuję sie zagrożona i to nie pierwszy raz sprawe zgłaszam. Zostałam też wyzwana na zwrócenie uwagi co tez zgłosiłam na policję. Zmienił front i zaczal mi gadać,ze mam w takim razie się zgłosić to będzie działał bo sprawa się przedawnia po 2 latach itp.
Jak dzwoniłam pierwszy raz do szefa dzielnicowych bo powiedziałam,że z nim nie mam o czym rozmawiać to ani szef ani policjant odbierający nie wspomniał,że miejsce odosobnione tylko obydwaj stwierdzili,że publiczne i psy muszą być na smyczy. Jak tak bedzie dalej to muszę coś zrobić a nie dam znowu babsku znęcac się nad soba i kociakami. Nie mogą nawet chwili wyjść spoza ogrodzenia ( a to maleńki kawałek w cieniu). Mam trochę fotek i umówię się z szefem a nawet jak nie pomoże z komendantem albo nagłośnię sprawę na stronie fb czy Koronowa. Nie chciałabym znowu byc uwikłana w jakieś sądy bo naprawdę na nikogo tu liczyć nie można a kosztowało mnie to zbyt wiele zdrowia i nerwów. Myślałam o wpisie ale poczekam jeszcze bo znowu nie chcę rozpętać burzy. Muszę przedzwonić do P.Jurka z Wydz.ochr. Środowiska bo z nim współpracuję i popytać wice burmistrza co mi doradzą. Może jakie pismo wywieszą w sprawie psów na tablicy.