Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
strongbaby pisze:Mam problem z AlbertemWykastrowaliśmy go w piątek. Odebraliśmy go wybudzonego w kołnierzu. Po zabiegu zasikał się i obsta..ł i ponoć wtedy zaczął się nadmiernie interesować klejnotami. W kołnierzu miał być przez 5 dni. Faktycznie, jak tylko zdejmie mu się kołnierz od razu chce się wylizywać i gryźć klejnoty
Wczoraj przeszedł samego siebie, usiadł w takiej pozycji że dosięgnął językiem. Efekt -krew z jednego jajka i rozlizane cięcie
Poleciałam do weta (nie do tego który go kastrował) , pomacał i powiedział że nie wygląda najgorzej, temperatura 39,5 , ale ma apetyt załatwia się. Tylko depresje przez kołnierz ma. Dostał antybiotyk, leki przeciwbólowe, jeszcze większy kołnierz (nie da rady w nim zjeść ani się napić) i w piątek kontrola. Powiedział, że w ciągu swojej 16 letniej praktyki nie spotkał takiego kocura. Jestem na skraju rozpaczy... serce mi pęka jak siedzi skulony w tym kołnierzu. Jak mu pomóc? Są jakieś maści przyśpieszające gojenie? Dodam jeszcze, ze wet który go kastrował jeszcze w piątek wieczorem do mnie dzwonił i pytał jak sie czuje, bo kot byl u niego bardzo zestresowany. Miło mnie zaskoczył. Ale jak w sobotę zadzwonił jeszcze raz z pytaniem jak kot, powtarzając że w klinice był bardzo zestresowany zapaliła nam się czerwona lampka. Kastracja to chyba prosty zabieg, coś mogło pójść nie tak?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 103 gości