Na starej drukarni na Kraszewskiego są tylko trzy wysterylizowane koty: 1. ciemnobury piegus Wiewiór (kastrowany w ub.r.), 2. szara kocica Rycząca Szarak, gdy się ją zawoła, miauczy (ster. aborcyjna w ubiegłym miesiącu - w brzuszku były 4 maluchy) i 3. Dziewczynka, drobna, szara zachodząca w żółty (ok. roczna, sterylka aborcyjna we wtorek, 4 małe). I to tyle. W sobotę 4 młode urodziła kotka Bezogonka, szarozielona bez połowy ogona, jednak maluszki zostały zawiezione przez Afiain na uśpienie, jakaś kobieta nalegała, by maluchy wyrzucić z budka

!! I uznalismy, że nie będą miały tam przyszłości i podjęliśmy tę trudna, bolesną decyzję, że tak będzie dla nich lepiej.. W zeszłym roku na starej drukarni urodził się miot 7 kotów - 5 zginęło (przejechane bądź podtrute- małe koty tam od zawsze znikały), zostały z tych Chłopczyk i Dziewczynka, dzieci Ryczacej Szaraka. Kotów jest tam kilkanaście, ostatnio dołączył czarny kocur Szpieg , współtowarzysz naszej czarno-białej Pandy (kot z ulicy Kościuszki, był karmiony przez p. Adama i jego matkę, we wrześniu tamtego roku cztery kotki, tj. Milusia, Szylkrecia , Czarnusia i Krawacik -czarną z białym krawatem zniknęły, najprawdopodobniej zostały otrute, przeżyły właśnie Szpieg i rudy kocur Rudzielec, który przeniósł się na ul. staiera, boczną od łokietka, gdzie też chodzą same ciężarne kotki

). Pan, który karmi koty z drukarni i nie tylko (szpital psychiatryczny itp.) o sterylizacji nie chce słyszeć !!! Tak więc trzeba te koty wysterylizowac, bo młode tam być nie mogą! Wszystkie koty, które tam są do nas podchodzą.Miałam dwa talony które zostały więc postanowiliśmy podarować "drukarzom".Na ul.Łokietka wysterylizowaliśmy 6 kotów (5 kotek+1kocur), (krytycznie jest na końcowych ogrodach ul. Łokietka, gdzie koty rodzą się i są "wywożone na wieś", w tamtym roku kotka i 4 młode zostały wywięzione

, pani, która je karmi mówi, że są do niej dzikie, ale jak jakoś złapać i wywieźć umie, a wykastrowac już NIE! )