No właśnie, Tosia jest ewidentnie kotem neurologicznym i myślę, że sporo jej zachowań wynika właśnie z tego faktu ale sporo również z tego, co musiała przejść we wczesnym okresie życia. Prawdopodobnie prawie nie była karmiona przez matkę, jadła śmieci i z tego powodu ma zerową odporność. Zagnieździła się gdzieś w piwnicach, gdzie chyba ktoś brutalnie próbował się jej pozbyć. Przykład -> panicznie reaguje na osoby w ciemnych ubraniach. Kiedy ktokolwiek z domowników ma na sobie czarną kurtkę albo sweter, ucieka gdzie pieprz rośnie, najeża się i wpada w histerię. W taki sam sposób reaguje na kogoś kto zwyczajnie na nią patrzy przy jedzeniu. Stoję nauczona już doświadczeniem dużo dalej od niej i póki zajmuję się czymś innym jest ok, ale kiedy nasze oczy nie daj Boże się spotkają - w jednym momencie nie ma kota, ucieka i do jedzenia nie wróci. Nie wiem, może ktoś ją kiedyś zaskoczył albo załapał w takiej sytuacji i ona to kojarzy.. Poza tym, dużo mówi się o tym, że kiedy chce się kota uspokoić dobrze jest chwycić go za fałdek skóry na karku. Moja Tosia reaguje na to furią. Więc znowu, albo kiedyś jakiś człowiek tak ją złapał albo może zaatakowało w taki sposób inne zwierzę, np. pies?
Sam uraz głowy jest ewidentny - nierówne źrenice, drgawki, często "nie może ustać" na łapkach, uginają się pod nią jakby nie utrzymywały ciężaru (zwłaszcza przy jedzeniu).
I myślę sobie, że skoro to wszystko wiem, i czytając to co Ty piszesz Kinnia, chyba rzeczywiście trzeba będzie na stałe włączyć uspokajacze, bo psychika mojej Tosi jest bardzo mocno zwichnięta

Kocham ją nad życie, jest słodką kotką ale też bardzo trudną i wymagającą wieeeele uwagi i cierpliwości. Zawsze będzie wymagała większej troski a ja zrobię wszystko, żeby jak najbardziej jej ulżyć we wszystkich problemach. Myślę więc o tej karmie uspokajającej RC (niestety, bo nie przepadam za tą firmą, no ale cóż

). Wiem też, że Royal ma karmę Oral Sensitive, może to byłoby też jakieś wyjście?
Póki co, dostałyśmy pastę do pysia na dziąsełka, ma pomóc.
Jeśli o świerzb chodzi.. cóż. Widocznie nie został wytłuczony jak trzeba. Mam Oridermyl, będę go używać przez 21 dni, oby tym razem zadziałał. U nas kropelek żadnych nie było, ani u jednego ani u drugiego weta.
Dostałam dziś zalecenie, żeby uspokoić małą po dzisiejszej wizycie i skropić lekko wacik walerianą i położyć na posłaniu. Nie zdążyłam tego zrobić, gdyż Tosia od zapachu waleriany dostała szajby

Najpierw wytarzała się o moje pachnące ręce a zaraz potem bardzo mocno je pogryzła w całej tej ekstazie. Udało mi się więc tylko leciutko zaznaczyć tym zapachem posłanie a całą resztę wyrzuciłam.
Widać, że Tosia jest bardzo wytrącona z równowagi. W jednej chwili mocno mnie atakuje a w drugiej ugniata łapkami, mruczy, wwierca mi się łebkiem w twarz, ociera niemiłosiernie i całuje. Patrzy tymi wielkimi, smutnymi ślepkami przy tym wszystkim jakby chciała zapytać "ale nie oddasz mnie?", "kochasz mnie dalej?"
