Magdar, rozumiem Twoje przejścia
W lutym przez tydzień czasu byłam pozbawiona wody. Panowie robotnicy, którzy kopali, aby naprawić uszkodzenie, rozwalili kolejną rurę. Woda w kranach pojawiała się sporadycznie, udawało się napuścić na herbatę i gotowanie, czasem trochę pozmywać, ale o jakimś poważniejszym myciu czy praniu można było zapomnieć. Oprócz mojego wieżowca odcięte były 3 inne, każdy po 80 mieszkań, a beczkowóz pojawił się po 5 dniach!
W takich sytuacjach czasem zazdroszczę mojej babci. Chałupa na wsi, piec opalany drewnem, własna studnia, gaz w butli. A jak zabraknie prądu, to najwyżej przepadną jej odcinki ulubionych seriali, bo za lodówkę w zimie służy tzw. letnia kuchnia, czyli małe pomieszczenie na podwórku, w którym gotuje się latem, a w lecie piwnica umieszczona pod poziomem gruntu. A pranie babcia i tak robi w rękach. Nie to co my, uzależnieni od wynalazków ludzkości, instalacji i na dodatek ludzi, którzy tym zarządzają...
Życzę szybkiego uporania się z domowymi obowiązkami i pozdrawiam wiosennie

Bo wiosna jest, tylko my jej uparcie nie dostrzegamy. Dowód? Widziałam bociana brodzącego sobie przy brzegu rzeki, parzące się gawrony, nie wspominając o kotach wyśpiewujących serenady pod moim balkonem. Ptaki śpiewają, szczególnie wczesnym rankiem, a liście tulipanów w moim ogródku są już tak duże, że nawet gruba warstwa śniegu nie zdołała ich przykryć
