90% kotów (wg wet) ma na sobie zarodniki grzybów, tylko nie atakują ich dopóki mają dobrą odporność, więc brak efektów działania grzyba u innych kotów nie znaczy jeszcze, że Milka go nie ma. Ale jak pisałam - łysinki mogą być ze stresu, z jakiegoś zapalenia skóry (np. bakteryjnego), z zaburzenia równowagi kwasów omega 3 i omega 6 oraz wielu innych powodów - bez weta raczej tego nie ustalisz.
Wczoraj mi Mama mówi, że w dużo miejscach piszą, że taka kąpiel w imaverolu nie zaszkodzi jak nie ma grzyba, a jeśli grzybek jest, to przyniesie dużą ulgę... no i zaryzykowałam - wzięłam te 9ml, 450 ml wody i wykąpałam: twarz, szyja i plecy porysowane jak po spotkaniu z głodnym wściekłym kuguarem, ale Magnolki futro wygląda lepiej, a podrażnienia po kontakcie skóry z imaverolem się nie pojawiły jak wcześniej zanim pomogłam wygoić ranki octeniseptem; kąpiel polegała na wsadzeniu Magnolki do małej miski z poziomem 1cm płynu, ale i tak chwilę później zrobiła armagedon w łazience i później było kąpanie na podłodze w rodzaju "przycisnąć kota brzuchem do mokrej podłogi" - niemniej jednak całe futro i skóra zostały skutecznie utaplane w leku (tylko pyszczek koło oczek i noska nie). Wszystko mnie boli (podrapana jestem koszmarnie), ale Magnolka wykąpana. Tamten wet (co był z tą moją wetką) powiedział, że na upartego przecieranie ujdzie, ale zdecydowanie lepiej by było wykąpać, bo inaczej w jednym miejscu zniknie, w drugim urośnie. No zobaczymy - na ulotce piszą o psach i kąpaniu raz na 3-4 dni; Ją już o kilku dni octeniseptem pryskałam, więc może ta jedna kąpiel będzie dosyć (a może do końca tygodnia będzie potwierdzenie choć tego, czy jakikolwiek grzyb jest - jeśli tak, to będzie druga kąpiel i do skutku, a do tego szczepionka pewnie). No nic - na razie czekam, czy cokolwiek wyhodują. Magnolka nawet kołnierz zdemolowała trochę (Mama zrobi dzisiaj nowy), ale wystarczy, żeby nie wylizała całego tego świństwa (bo znowu będą krowie placki).
A jak noc Ulci, Tygryska i innych?--- EDIT 15:45 ---
Wyczytałam dzisiaj, że koty zbyt wcześnie odstawione od matki lubią mieć zapędy do ostrego wylizywania aż do krwi w stanach stresowych i to przez całe życie; leczenie polega na dużo głasków, a cuda ponoć działa głaskanie dwoma palcami zwilżonymi ciepłą wodą (udaje język mamy). Skoro futro odrasta, a strupki się wygoiły i nie powstają nowe wyłysienia, to może został już "tylko" problem psychiki i trzeba po prostu kochać, niczym już nie dręczyć (kąpiele, smarowanie, wet) i czekać? Teraz właśnie Magnolia drzemie mi na kolanach... i nie lubi mojego laptopa - tzn. lubi, ale kłaść się na klawiaturze, gdy wieczorem próbuję pracować

...