» Sob mar 30, 2013 19:36
Re: Miesięczne kocieta zabrane matce. Matka na sterylizację
Witam serdecznie,
Z informacji, które ja uzyskałam historia wyglądała następująco:
W dniu 27.03.2013 wolontariuszka Fundacji Dobrych Zwierząt Joanna Walder, odpowiedziała na apel zamieszczony na społeczności KOTY, zamieszczony przez Panią Beatę S. Z informacji e-mailowej, przesłanej do fundacji wynikało, że koty są wieku 1 miesiąca, jedzą samodzielnie. Wolontariuszka zaoferowała pomoc w adopcji kociąt oraz odłowieniu ich matki, celem poddania zabiegowi sterylizacji. Na miejscu po nieudanej próbie odłowienia kotki, zadała pytanie opiekunce czy decyduje się na pozostawienie młodych w budce, czy godzi się na zabranie młodych i ponowną próbę odłowienia kotki w dniu następnym. Obecna na miejscu Beata S oraz jej mąż podjęli decyzję o zabraniu kociąt i próbie odłowienia kotki w dniu następnym. Jednocześnie opiekunka został poinformowana o konieczności sterylizacji, lub zabezpieczenia kotki przed kolejną ciążą, ponieważ weszła w okres rui. W czasie transportu do DT, wolontariuszka zaproponowała wizytę kontrolną kociąt w całodobowej klinice weterynaryjnej celem oceny kondycji kociąt. Beata S. powiedziała, ze nie ma takiej konieczności i można tą wizytę odbyć w dniu następnym.
Z realcji Joanny Walder kocięta w mieszkaniu samodzielnie zjadły karmę mokrą marki Royal Canin Babycat instictive 100 g. Karmę tą przekazała Beata S., z informacją, że tą karmę kociaki jedzą. Beata S przekazała też suchą karmę o tej samej nazwie. Podczas pobytu u Joanny Walder kocięta bez problemu wypróżniły się – nad razem obecny był kał, w klatce kociąt Wolontariuszka przez cały czas konsultowała się telefonicznie z lekarzem weterynarii z lecznicy Zwierzyniec w Gdyni. Fakt ten potwierdza też lekarz.
W dniu następnym Beata S. , stwierdziła, że jej decyzja była błędna, ponieważ kotka wokalizowała pod oknem i zażądała zwrotu kociąt. Istotnym do pokreślenia jest fakt, że sama Beata S. Informowała, iż od kilku dni kotka jest bardzo zainteresowana jej kocurem. Pomimo faktu, odebrania kociąt nasza wolontariuszka nadal deklarowała pomoc w zorganizowaniu akcji sterylizacji dla kotki. Poinformowała też, o swoich obawach dotyczących zabrania kociąt i o fakcie kichania przez zwierzęta w ciągu nocy.
W dniu 28.03.2013 ok godziny 17 otrzymałam telefon od Beaty S. . Która przedstawiła swoją wersję wydarzeń. Poinformowała mnie, o swoich obawach związanych z osobą naszej wolontariuszki, opisała sytuację i wyraziła niepokój faktem, że kocięta nie chcą jeść. Powiedziała, że jej zdaniem decyzja o zabraniu kociąt była przejawem okrucieństwa wobec matki kociąt, która całą noc wokalizowała. Poinformowała, mnie też ze w drodze powrotnej udała się do Centrum Leczenia Kotów w Gdyni, w którym lekarz weterynarii potwierdził jej obawy o niegotowości kociąt do samodzielności. Jednocześnie poprosiła o pomoc, w postaci znalezienia kliniki weterynaryjnej, w której umieszczonoby kotkę wraz z kociętami. Kilkukrotnie powtarzała, że nie ma zaufania do osoby Joanny Walder, ponieważ słyszała o niej złe opinie.
Natychmiast zweryfikowałam wszystkie te informacje zarówno u wolontariuszki, lekarza weterynarii z przychodni Zwierzyniec oraz lekarza z Centrum Leczenia Kotów w Gdyni. Lekarz weterynarii z CLK ZAPRZECZA, jakoby poinformował panią Beata S., że koty są zbyt młode na oddzielenie ich od kotki. Ocenił też ich wiek na minimum 5 tygodni.
Po zebraniu ww informacji, i potwierdzeniu relacji wolontariuszki o samodzielności kociąt przez lekarza weterynarii, odmówiłam pomocy w postaci umieszczenia kotki w raz z kociętami w klinice weterynaryjnej, po raz kolejny podkreślają konieczność jak najszybszej sterylizacji kotki.
Zdaniem Fundacji Dobrych Zwierząt, jedyną metodą zapobiegania bezdomności zwierząt jest masowa sterylizacja i kastracja bezdomnych zwierząt. Edukujemy też karmicielki o konieczności dokonywania sterylizacji ciężarnych kotek, a w skrajnych przypadkach o konieczności usypiania ślepych miotów. Wczesna socjalizacja samodzielnych kociąt daje im szansę na znalezienie nowego domu, dlatego istotnym jest , aby zapobiegać powstaniu nieufności wobec ludzi, ponieważ niesie to ryzyko pozostania na ulicy i zwiększenie populacji wolnobytujących kotów. W związku z faktem, ze badający koty lekarz weterynarii poświadcza gotowość kociąt do samodzielności, potwierdzają to także przekazane mi relacje świadków – osób od wielu lat zajmujących się kotami, nie mam podstaw aby im nie wierzyć.
Jednocześnie warto nadmienić, że nasza wolontariuszka Joanna Walder jest osoba znaną i cenioną w środowisku Gdyńskich „kociarzy”. Zajmowała się zawodowo opieką nad kotami w schronisku, od kilku lat jest wolontariuszką w lecznicy weterynaryjnej, gdzie zajmuje się pielęgnacją kotów po zabiegach oraz w trakcie leczenia. Organizowała imprezy charytatywne, z których dochód przeznaczany był na sterylizacje i dokarmianie wolnobytujących kotów. Niemniej, przed zaoferowaniem pomocy Beacie S. jako przedstawiciel Fundacji, powinna była skonsultować to z Zarządem, ponieważ Fundacja z zasady nie pomaga zwierzętom osób prywatnych. Zarząd o całej sytuacji dowiedział się dopiero następnego dnia w godzinach popołudniowych.
W związku, z rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji na temat Fundacji Dobrych Zwierząt i narażeniem jej na utratę dobrego imienia i zaufania darczyńców, w dniu dzisiejszym kancelaria prawna na podstawie art. 24 § 1 w zw. z art. 43 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964r. - Kodeks cywilny ( Dz. U. z dnia 18 maja 1964 z późń. zm.), wysłała wezwanie do zaprzestania naruszeń przez Beatę S oraz społeczność Koty na serwisie Facebook.
Z poważaniem,
Marta Lichnerowicz
